„Mocnym akcentem” kończy rok szkolny Barbara Nowacka, która najpierw z dumą obwieściła, że z listy lektur znikają utwory Jacka Dukaja i Jarosława Marka Rymkiewicza, którego nazwała „niejakim”, za co dostało się jej z ponad politycznymi podziałami. By tuż przed końcem roku szkolnego zasugerować, że oceny z zachowania nadają się do likwidacji. Te dwie sprawy to tylko symbol spustoszenia, które od wyborów czyni w polskiej oświacie Barbara Nowacka. Ilością szkodliwych i nieprzemyślanych decyzji, które podjęła przez nieco ponad pół roku można by obdzielić jej wszystkich poprzedników z XXI wieku.
Gdy Barbara Nowacka obejmowała resort edukacji, duża część środowiska nauczycielskiego witała ją niemal jak wybawicielką. Po pół roku później, nawet najbardziej przychylne jej osoby są najdelikatniej mówiąc rozczarowane jej poczynaniami. Lista błędów, szkodliwych decyzji, niemądrych pomysłów nowej minister edukacji jest bardzo długa.
Barbara Nowacka przejmowała zarządzanie polską szkołą pod hasłami odideologizowania polskiej szkoły. Pamiętamy ile było hałasu o to, jak zideologizował szkołę jej poprzednik Przemysław Czarnek. Trzeba jednak zaznaczyć, że w nomenklaturze lewicowo-liberalnej odideologizowanie polega na całkowitym zerwaniu związku z tradycją, wartościami patriotycznymi i chrześcijańskimi. Nowacka skoncentrowała się zatem na rzekomym odideologizowaniu, które w gruncie rzeczy było klasycznym ideologizowaniem, tylko w nurcie lewicowo-liberalnym. Uderzenie w szkolną katechezę, usuwanie szkolnych przedmiotów tylko dlatego, że zostały one wprowadzone przez PiS, „polowanie” na kuratorów (Barbara Nowak), to tylko kilka przykładów tego typu działań.
Drugi grzech, który bardzo rzuca się w oczy przy okazji rozmaitych pomysłów Nowackiej to chaos, bałagan, niespójność w jej działaniach i wypowiedziach. Było to doskonale widoczne przy okazji całej akcji likwidacji zadań domowych, kiedy przekazy medialne zmieniały się i nie wiadomo było, jaki będzie kształt ustawy, czy zadania będą likwidowane czy ograniczane. Podobnie wyglądała sprawa odchudzania podstaw programowych i majstrowaniu przy liście lektur. Najpierw były szumne zapowiedzi, potem okazywało się, że z zapowiedzi niewiele zostaje. Podobny chaos dotyczył też działań wokół podstaw programowych. Do dziś nowe podstawy programowe nie są znane. Podobnych przykładów można przytoczyć znacznie więcej.
Nie wiadomo kogo Barbara Nowacka słuchała, decydując się na likwidację zadań domowych w szkole podstawowej, ale raczej nie ekspertów z dziedziny edukacji. Owszem zadań domowych w wielu szkołach (szczególnie w starszych klasach szkoły podstawowej) było za dużo, ale remedium w postaci całkowitej ich likwidacji to prawdziwa katastrofa. Spora część z nich już zastanawia się nad tym, jak obejść ten fatalny pomysł. Co ma zrobić nauczyciel polonista, który w klasie ósmej pracuje nad uczniami nad doskonaleniem pisania rozprawki i opowiadań twórczych? Trudno mu przenieść pisanie wszystkich prac, które były pisane w domu do szkoły. Nie chodzi zresztą o samo przygotowanie do egzaminu, ale zadania domowe spełniały inne ważne funkcje, np. wychowawczą, uczyły bowiem systematyczności, obowiązkowości etc.
I wreszcie zamach na szkolną katechezę. Wszystkie pomysły i działania ministerstwa edukacji wokół religii miały jeden cel – zmarginalizować zajęcia z religii, sprawić, żeby rodzice nie chcieli zapisywać nań dzieci. Tak można tłumaczyć usunięcie religii z przedmiotów liczących się na świadectwie do średniej, uderzający w katechetów niedorzeczny pomysł łączenia grup, w których czwartoklasista mógłby tworzyć grupę z ósmoklasistą, odgrażanie się, że liczba godzin z tego przedmiotu zostanie zredukowana do jednej.
Tylko osoby naiwne mogły sądzić, że szkoła pod rządami Barbary Nowackiej będzie się rozwijać w dobrym kierunku. Jednak chyba nawet najwięksi pesymiści nie sądzili, że znakiem rozpoznawczym MEiN będą tak nieprzemyślane i niedorzeczne decyzje. A przed nami kolejne eksperymenty resortu, np. w postaci likwidacji oceny z zachownia. Barbara Nowacka traktuje polską szkołę jak poligon doświadczalny, niestety jej działania bardziej przypominają błądzenie dziecka we mgle. Problem polega na tym, że w tak delikatnej materii jak nauka i wychowanie dzieci i młodzieży sposób działania Nowackiej oparty na odrzucaniu tradycji i niekonsultowanych eksperymentach musi prowadzić do katastrofy.