Fuzja dwóch polskich naftowych gigantów, Orlenu z Lotosem, to poważne wzmocnienie naszego bezpieczeństwa energetycznego. Tym bardziej że jako strategicznego partnera, który przejmie pakiet mniejszościowy gdańskiej rafinerii, udało się pozyskać największy koncern naftowy na ziemi − Saudi Aramco.
Dzięki tej współpracy szybko uda się odejść od rosyjskiej ropy i oprzeć działalność na surowcu z Arabii Saudyjskiej. Przeciwnikami transakcji są m.in. politycy PO, którzy wskazują, że jest ona rzekomo na rękę Rosjanom, a rzekomym dowodem na to ma być wymiana stacji benzynowych z węgierskim MOL, który ich zdaniem jest sterowany z Kremla. Jednak niedawno krytycy fuzji podchwycili kolejny wątek. Tym razem ciągnące się od wielu lat oskarżenia prezesa MOL o korupcję przy przejmowaniu kontroli nad chorwackim koncernem naftowym. Problem w tym, że sąd arbitrażowy podległy Bankowi Światowemu de facto uznał go za niewinnego.