Po słowach marszałka Terleckiego o konsekwencjach wobec posłów klubu PiS głosujących przeciwko ustawie o Sądzie Najwyższym, a więc i przeciw KPO, Solidarna Polska zaczyna ponoć liczyć się z samodzielnym startem w wyborach.
Taka ewentualność doprowadzić może do pewnego paradoksu. Czy istnieje większa niż sondażowe 3 proc. grupa wyborców PiS, która w jakimś stopniu podziela obawy i zastrzeżenia ludzi Zbigniewa Ziobry wobec KPO i wiążących się z nim kolejnych ustępstw wobec KE? Owszem. Czy grupa ta gotowa byłaby przenieść swoje poparcie na startującą samodzielnie SP? Nie, ponieważ taki bunt mógłby przybliżyć wygraną Donalda Tuska i opozycji, co zakończyłoby ośmioletni okres rządów Zjednoczonej Prawicy. Co więcej, tym razem media nie pokochają Ziobry za samo porzucenie PiS, wręcz przeciwnie, po wyborach czeka go raczej trudny czas. Pytanie więc, czy warto.