Tydzień po zamachu, po konwencji Partii Republikańskiej, Donald Trump przemawiał w Michigan. Wystąpił przed tłumem w hali widowiskowo-sportowej ze względów bezpieczeństwa.
Był w dobrej formie, powrócił do ciętego języka. Były prezydent zareagował na zarzuty lewicy, że jest „zagrożeniem dla demokracji”, mówiąc: „W zeszłym tygodniu to ja przyjąłem kulę za demokrację”. W pewnym momencie dodał: „Za każdym razem, gdy radykalni lewicowi demokraci, marksiści, komuniści i faszyści oskarżają mnie, uważam to za wielką odznakę honoru”. O to dokładnie chodzi w tych wyborach. Aby usunąć lub powstrzymać radykalną lewicę, oszołomów spod znaku „cancel culture” i ideologii „woke”. Aby powstrzymać neomarksistów i ideologicznych szaleńców. Tylko Trump jest w stanie to zrobić i dlatego chciano go zabić.