Jestem wielkim zwolennikiem święta z okazji rocznicy wyborów 15 października. Myślę, że obciach tego wydarzenia będzie równie wielki, jak innych świąt siłą narzucanych Polakom w swej historii. No, ale oczami wyobraźni widzę to świętowanie.
W tym roku rocznica wyborów parlamentarnych przypada we wtorek, a to oznacza, że już w poniedziałek należy przygotować się do godnej imprezy. Będzie więc okazja do kolejnej bitwy supermarketów. Jeden zaproponuje trzy mrożone pizze w cenie dwóch, a drugi 48 browarów w cenie 24. To jednak świętowanie marketingowe i tzw. przedsmak głównych wydarzeń. 15 października bowiem znów oczy całego kraju będą zwrócone na Jagodno. Zaczną tam pielgrzymować liczni wierni niedawnej opozycji demokratycznej. Wprawdzie mogliby dojechać tramwajem, ale oczywiście rząd i władze Wrocławia nie dotrzymają obietnicy. Brnąc w błocie, będą szczęśliwie machać flagą JaGODNOŚĆ. Oczywiście zjedzą też pizzę Donalda Tuska. W innych miejscach w kraju odbędą się okolicznościowe marsze, które przez media będą nagłaśniane jako marsze uśmiechniętej Polski. Taka rzeczywistość nas otacza, jak PRL-owska matnia Stanisława Palucha. Co się jednak pośmiejemy, to nasze. A normalność wróci. Bo zawsze wraca.