Reakcje na ujawnione przez serwis TVP.info taśmy nie były zaskakujące. Media związane z Platformą albo je przemilczały, albo – jak Onet – uznano, że to po prostu nic ciekawego. Jak widać, dla funkcyjnych Onetu fakt, że biznesmen (Kulczyk) mógł po prostu ustawiać najbardziej znanemu polskiemu reżyserowi (Wajdzie) film w celu wykreowania fałszywego wizerunku Wałęsy, by móc to wykorzystywać w walce z PiS, nie jest niczym niezwykłym.
Więcej, jest zapewne dla nich stanem pożądanym – bo odzwierciedla ich marzenia o państwie. O systemie, w którym wszystkie najważniejsze decyzje zapadają na prywatnych kolacjach, wśród ludzi mających odpowiednie „kompetencje”. Z dala od wzroku przeciętnego Polaka, który – jak wiadomo – nic nie wie, daje się nabierać na 500 plus, powinien siedzieć cicho i słuchać ważniejszych. Przedstawiciele środowisk orbitujących wokół PO muszą bowiem czuć się lepsi. Czemu to u nich tak silne? Może dlatego, że w krótkich chwilach szczerości uświadamiają sobie, że tak naprawdę nie są pępkiem świata. Że ta tak przez nich znienawidzona kasjerka z Biedronki czy jakiś inny reprezentant tej strasznej Polski B, tego pisowskiego ciemnogrodu, są tak naprawdę tacy sami jak oni. Więcej – że często są ludźmi uczciwszymi i mądrzejszymi. Tym bardziej zasługują na nienawiść. I tego, na czym najbardziej pseudoelitom zależy – poczucia bycia lepszym od reszty rodaków. PiS czy jakakolwiek inna partia kontestująca dotychczasowy układ w III RP tego im nie da. Dlatego zawsze będą po stronie PO i jej kolejnych klonów. Ale PiS może im dać coś innego. A właściwie zmusić – do uznania, że niezależnie od tego, jak bardzo się czują elitą, lepszą od reszty Polaków, to muszą z tą resztą żyć. Że ta reszta ma prawo decydować o tym, jak ma wyglądać Polska. To już będzie wielka zmiana na lepsze. I, kto wie, może też okazja dla nich do wydoroślenia, do wyrośnięcia z infantylnego przekonania o swojej wyjątkowości.