Jeżeli nie stanie się nic nieprzewidzianego, pierwszy raz od lat uda mi się pełniej przeżyć Święta Wielkiej Nocy, a wszystko dzięki nowym, nielegalnym władzom Telewizji Polskiej. Przez lata bowiem pracując w piątkowy wieczór przy programie „Forum”, nie miałem nawet co śnić o wyprawie na parafialną Drogę Krzyżową czy wielkopiątkową liturgię.
A teraz mogę, być może więc choć w tym wymiarze nie ma tego złego, co by na dobre nie wyszło. Tymczasem za chwilę święta, ale pisząc te słowa jeszcze w czasie od nich oddalonym, zastanawiam się nad kilkoma innymi wątkami z okolic skrzyżowania duchowości i polityki. Jak będą wyglądały życzenia świąteczne ze strony instytucji państwowych? Jak obejdą je państwowe media i czy obejdą je w ogóle? Pewnie dużo będzie gimnastyki, by za wiele nie mówić o przyczynie, a co najwyżej o zwyczajowych, ludowych przejawach świętowania. Może przy okazji czymś nas obrażą, coś zrobią, by nam dopiec, obrzydzić, względnie wykorzystać moment, gdy będziemy skupieni na czym innym… Byłoby dobrze, gdyby nie trzeba było prowadzić takich niewesołych rozważań, gdy przed nami ta chwila wielkiej, wykraczającej poza tę przyziemną codzienności radości. Od sobotniej wigilii paschalnej przez wielkanocną niedzielę aż do świątecznego poniedziałku. Ale codzienność też znajdzie sobie furtki i szczeliny, powróci przy świątecznych stołach. Przez lata media martwiły się, że się przy nich kłócimy, że jesteśmy podzieleni jak nigdy, choć przecież można by pomyśleć, że jak zawsze. Wiadomo przez kogo.
Dlatego teraz może będą pisać o tym trochę mniej. Jednak i tak pewnie zamiast duchowego wymiaru zajmą nas podwyżki obecne (akurat skończy się zerowy VAT na żywność) i przyszłe, protesty rolników, zielony ład. Może nawet aborcja, o to też przecież politycy zadbali. Czy znajdzie się w tym wszystkim miejsce na cokolwiek więcej? Oby – i tego wszystkim czytającym życzę.