Przyzwyczailiśmy się do kolejnych pogróżek Alaksandra Łukaszenki. Ale ostatnio zachowuje się jeszcze bardziej nerwowo niż zwykle.
Wizytuje wojska na granicy z Polską i Litwą, zagrzewając ze swoim psem na kolanach żołnierzy do walki o przesmyk suwalski. Mówi, że trzeba szykować się do wojny. Wprowadza kolejne przepisy ułatwiające mobilizację, nawet więźniów. Grozi zamachem na Białorusi na polecenie „zachodnich kuratorów”. Amerykański ośrodek Robert Lansing Institute, powołując się na źródło w „europejskim wywiadzie”, pisze, że to Kreml chce zorganizować zamach na Białorusi i wciągnąć Łukaszenkę w wojnę. Czy należy się bać? Oczywiście nie, zwłaszcza że teraz trwają potężne manewry NATO Steadfast Defender. Powstrzymywanie to zawsze najlepsza odpowiedź na chore kombinacje.
Autor jest dziennikarzem TV Biełsat