Każda godzina to więcej chaosu. Nie tylko z powodu wody. Od pamiętnej wypowiedzi premiera Tuska o prognozach, które miały nie być alarmujące, minęło już kilka dni. Sytuacja jest zła, wielkie szczęście maja tylko ci, którzy oglądają ją w swoich telewizorach, telefonach i komputerach. Państwo bardzo chce pokazać, że działa, jednak wiele wskazuje na to, że robi to na pokaz właśnie. Na Onecie pojawiło się wstrząsające nagranie mężczyzny, który przez wiele godzin czekał uwięziony w jednym miejscu na akcję ratunkową. Rozgoryczony mówi, że na ulicy służb było mnóstwo – ale tylko w krótkim momencie, gdy pojawił się tam premier.
Czy nie mówić o zaniedbaniach, bo nie jest to dobry moment? Wręcz przeciwnie, tylko opinia publiczna może wymusić na władzach poprawę jakości działania. Te abdykują. Proponują ludziom kredyty, co budzi gniew tym większy, że przez ostatnie lata państwo polskie potrafiło pomagać innym, nie oczekując zwrotu pomocy, o zysku nie wspominając. Teraz wygrywa podejście biznesowe, ale to polski biznes jak z kawału o pazernym przedsiębiorcy. Premier wzywa na pomoc Jerzego Owsiaka, wyborcy pewnie będą zachwyceni. Owszem, WOŚP jak inne organizacje zapewne i tak włączyłby się w jakąś formę pomocy, a każda pomoc jest cenna. Owsiak ma na pewno doświadczenie choćby z 2007 roku. Nie w tym problem, a w tym, że powinno się to dziać jako uzupełnienie, a nie przekazanie funkcji państwa – a tak to we wtorek wyglądało. Państwo lekceważy sobie wiele aspektów swojej normalnej działalności, również informacyjnej.
Widzom Telewizji Republika, dla wielu Polaków będącej dziś pierwszym źródłem informacji, prawa do informacji odmawia się w imię obsesji premiera i jego otoczenia. W tej sprawie pora na interwencję już nie SDP i Centrum Wolności Prasy, a Rzecznika Praw Obywatelskich. Sam rząd kompromituje się nawet w podstawowych sprawach: na infografice, zamieszczonej przez oficjalne konto urzędu podano złe kolory flag sygnałowych, używanych podczas powodzi, a rządowa dezinformacja została powielona przez inne media. Trudno przecież sprawdzać tak podstawowe rzeczy, pomyłka nie mieści się tu w głowie. Być może jest to efekt uboczny czystek, przeprowadzonych w instytucjach państwowych po zmianie władzy. Po prostu – zabrakło fachowców, i nie mówimy tu o ludziach z poprzedniej ekipy, lecz i takich, których grzechem, było to, że poprzednia ekipa ich nie zwolniła z pracy. W Wodach Polskich skupiono się na realizowaniu ekologicznych fantazji nawiedzonych posłanek, za które teraz pośrednio zapłacimy wszyscy, a bezpośrednio ci z nas, którzy tracą właśnie majątek całego życia.