8 lutego minął rok od haniebnego wyroku zasądzonego przez łukaszystów w togach przeciwko Andrzejowi Poczobutowi. To właśnie wtedy polski działacz, członek zdelegalizowanego przez reżim Związku Polaków na Białorusi (ZPB), usłyszał wyrok ośmiu lat kolonii karnej o zaostrzonym rygorze. W maju tzw. Sąd Najwyższy odrzucił apelację. Poczobut przebywa w karcerze kolonii w Nowopołocku, jednej z najcięższych placówek na Białorusi.
Jak poinformowała jego żona Oksana, Poczobut nie ma pozwolenia na spotkania, telefony ani otrzymywanie paczek. Reżim bezskutecznie próbuje złamać polskiego bohatera – i to nie od 8 lutego 2023 r., lecz od 25 marca 2021 r., gdy został on bezprawnie aresztowany. Poczobut miał możliwość napisania prośby o łaskę do Łukaszenki – nie zrobił tego. Pokazał w ten sposób dyktatorowi, że można być wolnym nawet w najcięższej niewoli.
Patrząc na tragiczne warunki, w których przebywa, i pogarszający się stan jego zdrowia, polskie władze oraz społeczność międzynarodowa muszą zintensyfikować działania, by uwolnić Polaka i oczyścić go z zarzutów. Czy to się uda? Niestety wszystko zależy od Łukaszenki. A ten żongluje zdrowiem i życiem Poczobuta niczym małą zabawką.