W Polsce panuje przekonanie, że polityką zajmować się może każdy. Ludzie na co dzień plują na swoich przedstawicieli i dziwują się, patrząc w ekran telewizorów, głupocie tego czy owego. Obserwują to jak skoki narciarskie, śmiejąc się z tego skoczka, który właśnie źle wyszedł z progu i wylądował w bliskiej odległości. Jednocześnie większość z nich nigdy nie odważyłaby się skoczyć.
Raz na jakiś czas ktoś próbuje i czasem się kończy spektakularnym upadkiem. I tak było z Michałem Kołodziejczakiem. O, jaki on był mądry, gdy nic od niego nie zależało. Jaki przenikliwy i wszechwiedzący! No, ale raz go wysłali do Brukseli i wszystko popsuł. Przez warcholstwo i kłótnie na korytarzach okazało się, że Polsce wymknęło się coś, co już miała w garści. Bochenkowy show Kołodziejczaka nie zrobił na nikim wrażenia. Kto obserwuje tego amatora, ten wie, że niczego innego nie można było się spodziewać.