Wsparcie dla mediów Strefy Wolnego Słowa jest niezmiernie ważne! Razem ratujmy niezależne media! Wspieram TERAZ »

​Niedaleko od PRL‐u

„Gazeta Polska Codziennie” zaproponowała mi stworzenie cyklu publikacji analizujących przekaz mediów publicznych – chodzi o pokazanie skali upartyjnienia programów informacyjnych i publicystyk

„Gazeta Polska Codziennie” zaproponowała mi stworzenie cyklu publikacji analizujących przekaz mediów publicznych – chodzi o pokazanie skali upartyjnienia programów informacyjnych i publicystyki. Kiedyś był to głośny temat, podnoszono go często w czasach rządów Prawa i Sprawiedliwości. Dziś, poza łamami mediów opozycyjnych, zarzut ten praktycznie się nie pojawia. Czy nie ma problemu, a serwisy są obiektywnym źródłem informacji, które uzupełnia przedstawiająca różne punkty widzenia publicystyka? Przez najbliższe kilka tygodni postaram się odpowiedzieć na to pytanie.

Przystępując do pracy, postanowiłem skupić się na głównym wydaniu „Wiadomości” oraz wybranych serwisach informacyjnych Polskiego Radia. Posłuchałem również audycji publicystycznych, zapowiadanych w programach informacyjnych.

Często zestawia się „Wiadomości” z dawnym „Dziennikiem Telewizyjnym”, przypominanym codziennie na antenie TVP Historia. Porównanie to, choć kuszące, jest jednak dużym uproszczeniem. Owszem, oba programy informacyjne unikają trudnych dla władzy tematów, na co przykłady znaleźć można w każdym wydaniu „Wiadomości”, ale „Dziennik”, choć ukierunkowany propagandowo, miał, o dziwo, większą wartość informacyjną i poznawczą niż jego dzisiejszy odpowiednik. Informacje, jakie widz otrzymywał o 19.30, chociaż zmanipulowane, miały o wiele większy zakres niż dziś. Na „Dziennik” składało się kilkanaście materiałów z kraju i ze świata, oczywiście o odpowiedniej wymowie. W krajach socjalistycznych i w Polsce – postęp, czasem napotykający jedynie przejściowe trudności. A poza sowiecką strefą wpływów – wojny, strajki, nędza i katastrofy.

Jak to się robi dziś?

Uderzająca jest liczba informacji podawanych w „Dzienniku” w zestawieniu z ofertą przeciętnego wydania „Wiadomości”. 14 listopada, w ostatnim dniu przed ciszą wyborczą, pojawiło się osiem materiałów, z tego tylko jeden dotyczył zagranicy, reszta zaś w większości odnosiła się do wyborów samorządowych. Pierwszy omawiał sondaże przedwyborcze, które dla autorów materiału ciekawe były głównie w kontekście „afery madryckiej”, czyli ujawnienia nadużyć trójki posłów PiS‐u, a następnie usunięcia ich z partii. Niedawne afery z udziałem polityków koalicji rządzącej i świeże doniesienia o ich podróżach i wydatkach nie zostały przywołane. Kolejny temat: szanse dotychczasowych prezydentów miast w wyścigu wyborczym. Nadzwyczaj życzliwie odniesiono się w nim do prezydenta Rzeszowa Tadeusza Ferenca, działacza SLD, a wcześniej, od lat 60. członka PZPR‐u. Jako pozbawionego konkurencji przedstawiono Ryszarda Grobelnego z Poznania. Po przedstawieniu tych laurek skoncentrowano się na proteście Janusza Piechocińskiego, który uznał, że przedstawienie na dwa dni przed ciszą wyborczą niekorzystnego dla jego partii sondażu może zniechęcić jego wyborców. Odnotować jednak trzeba, że zarówno zespół „Wiadomości”, jak i zaproszeni do skomentowania sprawy politycy i eksperci nie znaleźli zbyt wiele zrozumienia dla uwag wicepremiera.

Następnie w „Wiadomościach” poinformowano widzów o aferze w PZPS i proteście górników Kompanii Węglowej. W materiale o górnikach nie było jakichkolwiek odniesień do polityki rządu. Wreszcie wyemitowano długi materiał o skazaniu przez sąd opiekunki nieżyjącej Violetty Villas. Następnie na antenie pojawił się jedyny news dotykający spraw międzynarodowych – przechwycenie nad Bałtykiem rosyjskiego samolotu. Na koniec znów powrócono do tematyki wyborczej, tym razem w formie wysilonego dowcipu. Reporter Adam Feder przyjrzał się piosenkom wyborczym. Wiele wesołości wzbudziły mało udane próby wokalne kandydatów mniejszych komitetów lokalnych i zaproszonych przez nich gości. Całość komentował Andrzej Rosiewicz, który – choć kojarzony z prawicą – niedawno poparł Janusza Dzięcioła z PO, i sam również kandydował z komitetu lokalnego. Podsumowując – z ostatniego przed wyborami wydania „Wiadomości” widz dowiedział się bardzo niewiele, dużą zaś część czasu poświęcono sprawom marginalnym, czy wręcz, jak w wypadku opiekunki Villas, plotkarskim.

Cały tekst ukazał w "Gazecie Polskiej Codziennie"
 

 



Źródło: Gazeta Polska Codziennie

 

Krzysztof Karnkowski