Chciałoby się stanąć w milczeniu nad trumną zbrodniarza. Niech wszystko, co złego uczynił, odejdzie wraz z tym mordercą. Po co w ogóle go wspominać? Ale niestety się nie da. Ponieważ już jego kumple z roboty i przyjaciele zaczynają wrzeszczeć: to wielki Polak był! Już zaczynają swoje harce nad trumną zbrodniarza. Więc pozostaje nam tylko jedno – musimy wrzeszczeć głośniej od nich. A jeśli będzie trzeba – zablokować uroczysty pogrzeb Wojciecha Jaruzelskiego.
Gdyby pogrzeb Jaruzelskiego był cichą rodzinną ceremonią, chrześcijańskie miłosierdzie nakazywałoby nie komentować tego wydarzenia. Zostawić Jaruzela na te dni w spokoju. Ale oczywiście jego kumple nie potrafią uhonorować śmierci swojego przyjaciela. Muszą wciągać go, tuż po śmierci, nie czekając nawet kilku minut, do swoich brudnych rozgrywek politycznych. Istne cmentarne hieny.
Mafia się zbiera
Zacznijmy więc od TVN-u. Stacja ta od razu musiała zacząć swoją propagandę. Tak więc dowiedzieliśmy się, że główną działalnością Jaruzelskiego było tworzenie wolnej Polski i wyciosywanie Okrągłego Stołu. No i że nigdy nie doceniono jego zasług. Oczywiście komentowali to wydarzenie w TVN-ie odpowiedni eksperci. Za tłumaczenie nam, a właściwie 24-godzinne wrzeszczenie do ucha, że Jaruzelski wielkim Polakiem był, zabrali się Ciosek, Wołek, Żakowski i Kik. Brakowało tylko osobnego komentarza od Urbana i Maleszki. Zapewne nie odebrali telefonu. Szkoda, byliby godnymi komentatorami tak wielkiego patrioty. Nie tylko TVN nie potrafił zachować ciszy nad trumną. Tak samo postąpiła „Gazeta Wyborcza”, która w podobnym tonie skomentowała sprawę.
Za ekspertami TVN-u pospieszyli politycy. Leszek Miller udowodnił po raz kolejny, że nie tyle PRL-owska, co wręcz stalinowska retoryka nie jest mu obca, i rozwodził się nad wielkością Jaruzelskiego, który z faszystami walczył. Skądinąd trzeba mu przyznać, że jego wypowiedź mieściła się w logice współczesnej lewicy polskiej. Skoro cały naród polski, jak udowadniali co rusz „Krytyka Polityczna”, SLD czy Palikot, to banda faszystów, to z konieczności dyktator z Polakami walczący musi być antyfaszystą. Do wrzasków nad trumną Jaruzelskiego dołączyli też politycy PO. Tusk wypowiadał się o byłym dyktatorze ciepło, a Zdrojewski już zabrał się do tłumaczenia Polakom, że pogrzeb musi być, i to państwowy, być może z honorami. I na Powązkach.
Całą tę sytuację należy rozpatrywać jak pogrzeb członka mafii. Jaruzelski bowiem po prostu kierował zbrodniczą, przestępczą organizacją, która utrzymywała swoje wpływy, mordując niewinnych obywateli. A dziś jego dawni albo obecni wspólnicy, zamiast załatwić sprawę po cichu, uznają, że zrobią z jego pochówku wielką manifestację, tłumaczącą nam nie tylko, dlaczego mafijni mordercy są w porządku, nie tylko, że ci, którzy mafii nie lubią, to faszyści, ale jednocześnie pokazującą, że tylko mafijni wspólnicy mają prawo rządzić Polską. W tej sytuacji każdy obywatel, szczególnie chrześcijanin, musi zaprotestować. Nie może siedzieć cicho. Nie może dopuścić do honorowego pochówku zdrajcy.
Pochówki zdrajców
Oczywiście znamy już zestaw argumentów, jakimi będą walczyli z nami obrońcy Jaruzela. Będą wrzeszczeli – ciszej nad trumną – sami najgłośniej się nad nią wydzierając. Do niektórych z nas będą wołali: nie przeżyliście stanu wojennego, nie jesteście ofiarami, mając pełną świadomość, że ofiarą Jaruzela jest cała Polska, także i dziś cierpiąca z powodu jego zbrodni. Będą też używali innego argumentu: o zmarłych nie mówi się źle (argumenty Zdrojewskiego). A cmentarz i pochówek to rzeczy święte. Powstaje więc pytanie, kiedy wolno naruszyć autonomię pogrzebów i cmentarzy? Przypomnijmy sobie „Antygonę”. W swoim dramacie Sofokles przedstawił konflikt tragiczny. Innymi słowy – sytuację, gdy obie strony sporu mają równorzędne racje. I Antygona, która chce pochować brata. I Kreon, władca Teb, który chce, by brak pochówku ciała Polinejkesa, który okazał się zdrajcą, traktować jako symbol nieuchronności kary. Tylko że Antygona nie chciała, by chowano Polinejkesa jak bohatera. Z honorami. Honorowy pogrzeb dla zdrajcy? Takie postawienie sprawy nie mieściło się w głowie ojcom naszej cywilizacji. Tak samo jak i dziś nikt nie chce odmówić prawa rodzinie Jaruzelskiego do pochowania dyktatora. Pytanie brzmi tylko: czy państwo powinno jakkolwiek w tym pogrzebie uczestniczyć? Już od czasów starożytnych było bowiem jasne, że poprzez honorowy pogrzeb państwowy oddaje się hołd cnotom, które swoim życiem wyrażał zmarły. I w ten sposób państwo pokazuje, jakie cnoty chce krzewić w społeczeństwie. Dlatego honorowy pogrzeb Jaruzelskiego byłby jasnym sygnałem państwa dla społeczeństwa – wielbimy zdradę, morderstwo, kolaborację z totalitaryzmem, despocję i wysługiwanie się obcemu państwu. Taka sytuacja jest większym złem niż próba zapobieżenia mu, nawet za cenę naruszenia świętości pogrzebu.
Warto też zwrócić uwagę, że także w chrześcijaństwie autonomia pogrzebów nigdy nie była pełna. Zdarzało się, że gdy zmarły był zbrodniarzem, odmawiano mu prawa do pochówku w poświęconej ziemi. Jaruzel, kolaborant z totalitaryzmem, człowiek, który dowodził wojskami prowadzonymi na ludzi walczących o wolność w Czechosłowacji, człowiek, którego reżim doprowadził do śmierci setek obywateli polskich – jest zbrodniarzem. Zbrodniarzem, który – co też istotne – nigdy nie wyraził skruchy.
Także na Zachodzie w XXI w. nie uznaje się pełnej autonomiczności pogrzebów ani cmentarzy. Grób Rudolfa Hössa zlikwidowano, gdy pojawiło się zagrożenie, że może on stać się celem pielgrzymek neonazistów. Gdy w Rzymie zmarł zbrodniarz niemiecki Erich Priebke, nikt nie wyzywał od barbarzyńców ludzi, którzy sprzeciwiali się konduktowi z jego trumną przejeżdżającemu przez stolicę Włoch. Nie chodzi tu o tworzenie analogii między Jaruzelem a nazistami. Warto jednak pokazać, że wbrew temu, co już dziś niektórzy usiłują nam wmówić, świętość pogrzebu może zostać w pewnych, zupełnie wyjątkowych sytuacjach naruszona. A ewentualny pogrzeb dyktatora i mordercy z państwowymi honorami jest taką sytuacją.
Jaruzel spod Troi
Platon tak opisywał demokrację, która powoli degeneruje się w tyranię: „Czyś jeszcze nie widział w takim państwie ludzi skazanych na śmierć albo na wygnanie, którzy mimo to siedzą na miejscu i kręcą się po mieście, jakby się nikt o takiego nie troszczył i jakby go nikt nie widział, on sobie chodzi swobodnie jak bohater, który wrócił spod Troi”. Możemy sobie wyobrazić, co pisałby o systemie politycznym, w którym takich skazańców dodatkowo chowa się z państwowymi honorami...
Dlatego trzeba pamiętać, że choć pogrzeb Jaruzela z honorami byłby być może spełnieniem idei Okrągłego Stołu i III RP w wersji Michnika i Kiszczaka, to byłby także splunięciem w twarz tym, którzy z komunizmem walczyli. I mowa tu nie tylko o grupce decydentów podziemia antykomunistycznego, ale o milionach ludzi Solidarności. O tysiącach bezimiennych bohaterów strajkujących przeciw systemowi. I setkach przez ten system zamordowanych. Ewentualny pogrzeb Jaruzela z państwowymi honorami byłby wreszcie ostatecznym potwierdzeniem skazy, kłamstwa stojącego za fałszywym pojednaniem z reprezentantami totalitaryzmu w 1989 r. Skazy, która niszczy nasze życie publiczne do dziś. Dlatego trzeba jasno powiedzieć – nie zgodzimy się na pogrzeb Jaruzela z honorami. W imię historii, w imię tych, których zamordował, i w imię teraźniejszości. Będziemy protestowali. Sami staniemy, by przeszkodzić tym, którzy będą chcieli grzebać tyranów z honorami należnymi patriotom. I nikt nie zaszantażuje nas bełkotem opartym na sloganie: „o zmarłych dobrze albo wcale”.
PS Część z Państwa zauważy zapewne, że fragment tekstu pochodzi z mojego wcześniejszego artykułu o sprawie pogrzebu Jaruzelskiego sprzed wielu miesięcy. Cóż, niestety takie są uroki III RP. Najgorsze przypuszczenia najczęściej uaktualniają się po jakimś czasie.
W \ Trzeba pamiętać, że choć pogrzeb Jaruzela z honorami byłby być może spełnieniem idei Okrągłego Stołu i III RP w wersji Michnika i Kiszczaka, to byłby także splunięciem w twarz tym, którzy z komunizmem walczyli. \
Źródło: Gazeta Polska Codziennie
Chcesz skomentować tekst? Udostępnij treść i skomentuj w mediach społecznościowych.
Dawid Wildstein