Sytuacja na Ukrainie się zaognia.
Mnożą się doniesienia o tendencjach separatystycznych na Krymie. Wielu analityków straszy wizją rozpadu Ukrainy. Warto mieć świadomość, przy okazji tego typu informacji, że jedną z najważniejszych broni propagandy rosyjskiej jest sprawianie wrażenia, że Moskwa jest wszechpotężna. Jedno jest pewne – Ukrainę czekają ciężkie czasy. Wariant rosyjskiej interwencji wydaje się jednak wyjątkowo mało prawdopodobny. Po pierwsze, Rosji najprawdopodobniej nie stać na kolejną wojnę. Po drugie – jest ona Rosji niepotrzebna. Bo i po co kosztowna interwencja, skoro wystarczy sukcesywnie destabilizować Ukrainę prowokacjami? Albo po prostu poczekać. Ukraina jest bowiem państwem zbankrutowanym. Jeśli UE pozostawi ją samą sobie, bez pomocy, to zapewne za kilka lat Ukraińcy w stanie skrajnej nędzy, obserwujący swoje osamotnienie na arenie międzynarodowej, sami na klęczkach wrócą do Rosji i poproszą o pomoc.
Dlatego w tym kontekście słowa Tuska o tym, że Polsce nie chce się wypruwać żył za Ukrainę, wypowiedziane publicznie, należy rozumieć jako realizację rosyjskich interesów. Co akurat w wypadku tego polityka nie powinno nas dziwić.
Źródło: Gazeta Polska Codziennie
Chcesz skomentować tekst? Udostępnij treść i skomentuj w mediach społecznościowych.
Dawid Wildstein