Są bowiem nadkobiety i podkobiety. Nadkobiety są godne szacunku. Są bytami podmiotowymi, wartymi zainteresowania, wolnymi, niezależnymi i postępowymi. Są one godne być obiektem feminizmu. Są też jednak podkobiety. Wiele jest podkobiet. Jedną z podkobiet jest żona Terlikowskiego. Po czym się poznaje podkobiety? Mają dużo dzieci, chcą chodzić co niedziela do Kościoła, wiążą się z nieodpowiednimi mężczyznami, takimi, którzy np. mają prawicowe poglądy. A co gorsza ośmielają się publicznie zachwalać taki styl życia. Co gorsza takie podkobiety ośmielają się pracować, redagować książki, czytać, głośno mówić o swoich poglądach. Podkobiety nie mogą być obiektem feminizmu. Są one bowiem nie dość, że zbyt głupie i za mało postępowe, by pojąć feminizm, nie dość, że są otumanione wyziewami religii, to dodatkowo są bytami niesamodzielnymi, bytami, które nie mają autonomicznej wartości i powinny być sprowadzane tylko do swoich mężów. Podkobieta to byt ułomny i niewarty uwagi, godny zainteresowania jest tylko mężczyzna. Skoro zaś mężczyzna z konieczności nie może być obiektem feminizmu, dodatkowo zaś wiadomo, że podkobiety wiążą się tylko z faszystami – jest sprawą oczywistą, że nie należy z podkobietami dyskutować. Dyskusja z podkobietą to faszyzm.
Na szczęście nasze feministki z feminoteki i fundacji mamy o tym dobrze wiedzą odmówiły dyskusji z żoną Terlikowskiego ponieważ jest ona... Żoną Terlikowskiego. Nadkobiety nie mogą się brukać relacjami z podkobietami.
Nie wiadomo czy śmiać się, czy płakać z nędzy i chamstwa tych „feministek”. Ale fakt, że te prymitywne chamidła ośmielają się bez wstydu, ostentacyjnie, odmawiać dyskusji z jakąś kobieta z powodu jej męża – i czynią z tego powód do chwały – mnie jednak zaskoczył. Cóż, rewolucja jednak trwa i ma swoje prawa. Chwała nadkobietom!
Źródło: niezalezna.pl
Chcesz skomentować tekst? Udostępnij treść i skomentuj w mediach społecznościowych.
Dawid Wildstein