Platforma, jak przystało na partię prawdziwie demokratyczną i obywatelską, organizuje wielkie grzybobranie w dzień planowanego warszawskiego referendum. I obawiam się, że nie o borowiki tu chodzi.
Istnieje pewien rodzaj grzybków, które po spożyciu wywołują u człowieka zaburzenia percepcji, zmienność myśli lub nastroju i halucynacje. I to one zapewne są celem. Obywatelskie korzyści z takiego grzybobrania byłyby bowiem oczywiste. Otóż po udanej akcji nastąpi podzielenie się swoimi zbiorami z resztą obywateli. Nasza Bufetowa z przyjaciółmi ruszy na miasto, by rozdawać po raz kolejny zupki, tym razem grzybowe. Zapanuje wielka, powszechna, obywatelska i szczęśliwa katatonia. Już nie trzeba będzie zmuszać strażników miejskich do niewystawiania mandatów, już bileterzy nie będą się czepiali biednych polityków o 5 zł za bilet wstępu, wszyscy chwycą się za ręce i będą śpiewać. Dziury w drogach i budżecie znikną, komunikacja miejska przestanie być potrzebna. Prawda, że brzmi sensownie? I idealnie pasuje do poziomu refleksji politycznej i obywatelskiej Bufetowej.
Źródło: Gazeta Polska Codziennie
Chcesz skomentować tekst? Udostępnij treść i skomentuj w mediach społecznościowych.
Dawid Wildstein