Gazeta Polska: Oni obawiają się Karola Nawrockiego. Atak metodami rosyjskimi nie był przypadkowy Czytaj więcej!
Z OSTATNIEJ CHWILI
Gruzja/ Kolegium elektorów wybrało Micheila Kawelaszwilego na prezydenta • • •

Rząd nie spełnia oczekiwań rolników

Przez sześć lat rządów Platformy Obywatelskiej wiele można było zmienić, aby ustabilizować sytuację na rynku zbóż. Niestety rząd nie podjął niezbędnych działań w tym sektorze. Dlatego problemy się nawarstwiają, a sytuacja w polskim rolnictwie jest co

Przez sześć lat rządów Platformy Obywatelskiej wiele można było zmienić, aby ustabilizować sytuację na rynku zbóż. Niestety rząd nie podjął niezbędnych działań w tym sektorze. Dlatego problemy się nawarstwiają, a sytuacja w polskim rolnictwie jest coraz trudniejsza.

Ceny na rynkach światowych zależą dziś w większym stopniu od gry giełdowej. Tym samym rynki te stają się otwarte na działalność różnego typu spekulantów. Często dochodzi do takich sytuacji, że zboże będące przedmiotem transakcji zmienia właściciela jedynie na papierze, a fizycznie nawet się nie przemieszcza. Z tak dynamicznie zmieniającą się sytuacją i taktyką giełdowych graczy przeciętny rolnik nie jest w stanie sobie poradzić.

Zmowa cenowa

Widać wyraźnie, że dochodzi do sztucznego zbijania cen pszenicy i rzepaku w skupach. Obecnie cena, w porównaniu do roku ubiegłego, jest statystycznie od 30 proc. do nawet 50 proc. niższa. Nie ma uzasadnienia dla tak drastycznego spadku, tym bardziej że w niektórych rejonach kraju – ze względu na niekorzystne warunki atmosferyczne wiosną – poziom zbiorów jest niższy niż w roku ubiegłym. Obecne ceny, kształtujące się na poziomie ok. 600 zł za tonę w wypadku pszenicy czy ok. 1200 zł za tonę rzepaku, nie pozwolą nawet na pokrycie kosztów oraz odtworzenie produkcji w przyszłym sezonie. Należy zaznaczyć, że aby rolnik mógł uzyskać zwrot poniesionych kosztów, cena pszenicy powinna wynosić co najmniej 800 zł, a rzepaku ok. 1700 zł. Biorąc pod uwagę utrzymujące się na wysokim poziomie ceny środków do produkcji rolniczej i sytuację na rynku żywności – czyli to, że nie nastąpiły spadki cen w sklepach – tak niska cena zbóż wygląda po prostu na zmowę cenową. A to narusza unijne prawo o konkurencji i powinno być przedmiotem zainteresowania odpowiednich służb państwowych. Docierają do nas informacje, że cena w skupie może zostać obniżona w ciągu dnia. Innymi słowy – rolnik dojeżdża na miejsce, stoi w kolejce, a w tym czasie cena tony zboża spada o kilkadziesiąt złotych. Dochodzi także do sytuacji, gdy sztucznie wstrzymuje się skup, stwarzając wrażenie znacznej nadpodaży skupowanego produktu.

Jako Rolnicza „Solidarność” zwracaliśmy już przedstawicielom rządu uwagę na ciężką sytuację polskiego rolnictwa i nawarstwiające się na tym rynku problemy. Kolejny już raz wystosowaliśmy do premiera wniosek o spotkanie. Niestety przez sześć lat swoich rządów Donald Tusk nie spotkał się ani z nami, ani z innymi organizacjami rolniczymi. Minister rolnictwa natomiast ciągle twierdzi, że nic nie może. Mamy więc sytuację patową.

Konieczna stabilizacja rynku

Tymczasem kwestia właściwego prowadzenia polityki rolnej, która przecież jest niezbędna w celu zapewnienia bezpieczeństwa żywnościowego społeczeństwu, wymaga kompleksowego zaangażowania całego rządu, w tym osobistego zaangażowania premiera. Wbrew temu, co twierdzi minister rolnictwa, przez sześć lat rządów Platformy można było wiele zrobić, by ustabilizować sytuację na rynku zbóż. Koniecznie należało zwiększyć udział rolników w przetwórstwie rolno-spożywczym. Od wielu lat zabiegamy o prywatyzację tego sektora, ale w taki sposób, by to rolnicy stali się większościowymi udziałowcami zakładów i mieli wpływ na ich funkcjonowanie. Taki model od wielu lat sprawdza się m.in. we Francji, gdzie rolnicy, będąc udziałowcami, mają realny wpływ na kształtowanie polityki przedsiębiorstwa, w tym polityki cenowej.

Szansą była prywatyzacja plantatorsko-pracownicza Krajowej Spółki Cukrowej. Od powstania KSC, co było inicjatywą m.in. NSZZ RI „Solidarność”, walczymy o to, by rolnicy, którzy obecnie mają ok. 20 proc. udziałów w spółce, byli jej większościowymi udziałowcami. Akcje już dawno powinny zostać udostępnione rolnikom i pracownikom. Niestety w wyniku opieszałości rządu prywatyzacja nie doszła do skutku. Natomiast ubiegłoroczny zysk wypracowany przez spółkę w wysokości ok. 440 mln zł przejął minister finansów, a pieniądze te powinny trafić do plantatorów i pracowników. Kolejna spółka, której akcje mogłyby zostać udostępnione rolnikom, to Elewarr – spółka prawa handlowego ze 100-procentowym udziałem Agencji Rynku Rolnego. Jako spółka państwowa i jeden z większych podmiotów skupowych Elewarr powinien stabilizować sytuację na rynku. Tymczasem w niektórych rejonach kraju jego oddziały płaciły rolnikom mniej niż inne podmioty skupowe, zachęcając tym samym cały sektor do obniżki cen. Tego typu działania są niedopuszczalne.

Jest oczywiste, że większy udział rolników w przetwórstwie mógłby zmniejszyć skalę opisywanych patologii oraz ograniczyć działania spekulacyjne na rynku produktów rolnych.

Dialog albo ulica

Kolejna kwestia to zapewnienie konkurencyjności polskim rolnikom w Unii Europejskiej. Polski rolnik, który otrzymuje ok. 200 euro płatności podstawowej na hektar, nie jest w stanie konkurować np. z rolnikiem niemieckim otrzymującym niemal dwa razy tyle.

Dlatego nasza walka o wyrównanie dopłat nie jest niczym nadzwyczajnym. Chcemy mieć tylko takie same warunki jak rolnicy na Zachodzie. Niestety w przyszłej perspektywie finansowej i nowym okresie programowania Wspólnej Polityki Rolnej na latach 2014–2020 nadal nie wynegocjowano rozwiązań, które zapewnią konkurencyjność wszystkim – także polskim – rolnikom w ramach wspólnoty.

Należy też zmienić mechanizmy skupu interwencyjnego zboża, który nie spełnia swojej roli. Można nawet powiedzieć, że obecnie jest to mechanizm martwy, gdyż cena interwencyjna na poziomie 101,31 euro za tonę zboża, obowiązująca jeszcze od roku gospodarczego 2001/2002, nie odpowiada w najmniejszym stopniu dzisiejszym uwarunkowaniom ekonomicznym związanym z kosztami produkcji rolniczej. Nie stabilizuje więc rynku, co powinno być jej głównym zadaniem. Mechanizm skupu interwencyjnego jest uruchamiany wtedy, gdy dochody rolników spadają poniżej kosztów produkcji. Tym samym cena interwencyjna powinna się kształtować na poziomie kosztów produkcji, czyli obecnie ok. 165 euro za tonę. Od dawna jako Rolnicza „Solidarność” postulujemy o takie rozwiązania także na forum europejskim. Niestety utrzymanie ceny interwencyjnej na obecnym poziomie jest ogromną porażką negocjacyjną Polski.

Niepokoi też kwestia importu zbóż, także spoza Unii Europejskiej, szczególnie z Ukrainy, która ma duże możliwości eksportowe tego produktu, głównie dlatego, że koszty produkcji są tam niższe niż w Unii, a tamtejsi producenci nie są zobowiązani do wypełniania wspólnotowych norm i wymogów jakościowych.

Wszystkie opisane wyżej okoliczności powodują, że sytuacja w rolnictwie jest coraz trudniejsza, dlatego też Rolnicza „Solidarność” oczekuje spotkania z premierem Donaldem Tuskiem. Jeśli po raz kolejny zabraknie z jego strony woli dialogu, będziemy zmuszeni podjąć czynności statutowe i rolnicy znowu wyjdą na ulice.
 

Autor jest przewodniczącym NSZZ Rolników Indywidualnych „Solidarność”

 



Źródło: Gazeta Polska Codziennie

Jerzy Chróścikowski