Po raz kolejny totalna opozycja zwiera szeregi wokół hasła 4 czerwca. Znów data ta staje się symbolem wolności i tolerancji, walki z PiS. I znów część prawicy dostaje szewskiej pasji i zaczyna tłumaczyć, że 4 czerwca to zdrada, komunizm i ogólny upadek. Niesłusznie. Ale może zacznijmy od Afroamerykanów w tytule tego felietonu. Proponuję eksperyment myślowy.
Wyobraźmy sobie, że w wyniku protestów i walk udaje się Afroamerykanom w USA wywalczyć możliwość siedzenia w autobusach dla białych. Ale na tym kończy się działalność części ich reprezentantów, którzy dogadują się z władzą, że tak jest dobrze, dość tej wolności. Inna część Afroamerykanów nadal walczy, z czasem wyszarpując dla siebie sprawiedliwe prawa. I tak Afroamerykanie dzielą się wkrótce na dwa obozy. Jeden świętujący tylko „autobusowe” zwycięstwo, drugi – całość drogi ku wolności. Sprawa z 4 czerwca ma się podobnie. Dla prawicy powinno być to święto wolności – bo faktycznie po raz pierwszy udało się tyle wygrać. Fakt, wiele z tego zwycięstwa potem roztrwoniono.
Na pewno jednak był to wielki krok w stronę naszej wolności. Ale i totalna opozycja szczerze świętuje 4 czerwca. Tylko nie jako początek, lecz koniec. I to ten koniec jest dla nich idealnym, pożądanym stanem. Częściowa wolność, niepełna partycypacja obywateli, oddanie wielu przestrzeni politycznych we władze niedemokratycznie tworzonych koterii. To, wracając do przykładu z Afroamerykanami, jakby świętowali tylko fakt, że czarnoskórym pozwolono siadać w autobusach – ale dobrze, że na tym zakończono, bo danie im praw wyborczych byłoby przesadą. I, co ciekawe, tego typu refleksja wpisuje się w aktualne debaty intelektualne na Zachodzie, gdzie wielu członków brukselskiego (bądź berlińskiego czy paryskiego) establishmentu politycznego mówi, że jedynym ratunkiem przed populizmem jest limitowanie demokracji oraz przerzucenie coraz większej części władzy na niepodatne na wyborcze rezultaty ośrodki. Nie tylko więc Polska ma swój ruch 4 czerwca. I teraz tylko pytanie do nas – czy chcemy tylko siedzieć w autobusie, czy może też pić w knajpach i głosować?