Czasem nie trzeba snuć długich rozważań na temat natury systemu, w którym istniejemy, starczy tylko spojrzeć na jednego z jego reprezentantów, by wiedzieć wszystko.
Tak też wygląda sytuacja w wypadku Tomasza Arabskiego, wysyłanego jako nasze dobro eksportowe do Hiszpanii. Tusk załatwia dwie pieczenie na jednym ogniu. Banicja winnego, ale i uratowanie kumpla. Oczywiście wysyłanie kogoś tak skompromitowanego jest oczywistym obniżaniem prestiżu naszego państwa. Ale czy możemy się dziwić? Arabski ucieleśnia w sobie całość systemu PO. Systemu, który pozostawia ludzi samych sobie. Systemu, którego nie obchodzi czyjkolwiek los, poza krewnymi i znajomymi szeroko pojętego postkomunistycznego klanu. Tusk i jego zgraja uosabia pewną część polskości. Polskości lizusowskiej, gardzącej samej sobą, szukającej możnych protektorów. W niektórych kulturach istnieje rytuał corocznego wygnania tego co nieczyste, poza wspólnotę.
Chciałbym, żeby wysłanie Arabskiego poza granice Polski, wbrew intencjom rządzących, okazało się symbolicznym wygnaniem tej części polskości z naszego państwa.
Źródło: Gazeta Polska Codziennie
Chcesz skomentować tekst? Udostępnij treść i skomentuj w mediach społecznościowych.
Dawid Wildstein