Dziwaczny sen. Diabeł żartowniś otwiera drzwi do krainy cieni. A nad drzwiami migoce lampka z napisem: „
III RP”. I zaczął się ruch w krainie, i popełzły zeń cienie jeden za drugim. Palikot z gumowym penisem, Wajda w futrze z gronostajów. A na końcu sam Adam Michnik z „
Wyborczą” pod pachą. I pociągnęła cała ta hałastra na stronice polskiej historii. I działy się rzeczy niesamowite. Powstanie kościuszkowskie nie wybuchło. Jąkający się trybun ludowy wytłumaczył polskiemu narodowi, że
targowica to rozsądna opcja prorosyjska. Powstanie listopadowe? W tym czasie wojska polskie zajęte były pacyfikowaniem w imię carskiej chwały Kaukazu. Przewodził im człek ze świńskim ryjem.
Styczeń 1863 r.? Mistrz ruszających się obrazów porwał tłum, który sam poddał się brance rosyjskiej. Na szczęście tzw. autorytety nie potrafią cofać się w przeszłość ani kreować jej zgodnie ze swoją wolą. Ale potrafią określać nasz stosunek do historii. Czy więc powinno nas dziwić, że
w państwie, gdzie à la mode jest zachwyt nad Putinem, a Jaruzelski to człek honoru – Zygmunt Wielopolski, syn Aleksandra, ewidentny zdrajca, kolaborant rosyjski – określany jest w polskiej Wikipedii jako „
polityk konserwatywny o orientacji prorosyjskiej”?
Źródło: Gazeta Polska Codziennie
Chcesz skomentować tekst? Udostępnij treść i skomentuj w mediach społecznościowych.
Dawid Wildstein
Wczytuję ocenę...