Koszulka "Nie Bać Tuska" TYLKO U NAS! Zamów już TERAZ!

Takiej odprawy Klubowicze GP się nie spodziewali! Budapesztańska przygoda dobiegła końca

Weekend w Budapeszcie minął pod znakiem Marszu Pokoju. Na tle tysięcy węgierskich flag, powiewały również te polskie, co nie uszło uwadze zagranicznych mediów oraz samego premiera Viktora Orbana. W niedzielę klubowicze „Gazety Polskiej” zakończyli Wielki Wyjazd na Węgry z przytupem! Przed podróżą do Polski, na dworcu zorganizowano huczne pożegnanie.

Budapeszt, dworzec Nyugati, godz. 10.00. Po kilkunastogodzinnej podróży z Polski klubowicze udają się pod pomnik Józefa Bema. Tam odśpiewano polski hymn, głos zabrał redaktor naczelny „Gazety Polskiej” i „Gazety Polskiej Codziennie” Tomasz Sakiewicz. - Dziś Polakom i Węgrom próbuje się mówić, często przez kraje, które były okupantami, jak mamy żyć, jak mamy prowadzić nasze państwa, łamią demokratyczną wolę narodów, podważają naszą suwerenność - mówił.

Po złożeniu pamiątkowego wiecu, delegacja udała się pod pomnik Męczenników Katynia.

Marsz Pokoju w Budapeszcie

Dzień później, wyładowane autokary z klubowiczami GP udały się na nadbrzeże Politechniki Műegyetem rkp., skąd tysiące ludzi wyruszyły w kierunku Placu Erzsébet. Zgromadzeni z entuzjazmem witali polską delegację, dziękując za obecność w ważnym dla Węgier dniu. Były wspólne rozmowy i okrzyki - wszystko to w serdecznej atmosferze.

Organizatorzy wydarzenia nie spodziewali się tłumów, jakie przyciągnęła 65. rocznica wybuchu Powstania Węgierskiego. Według wstępnych szacunków budapesztańskiej policji, w sobotę ulicami stolicy maszerowało 350 tysięcy osób. Później pojawiły się komunikaty, informujące o półmilionowej frekwencji.

W związku z tym na trasie rozstawiono ekrany z nagłośnieniem, które umożliwiły wysłuchanie wystąpienia premiera Węgier Viktora Orbana. Klubowiczom GP zapewniono tłumacza, na bieżąco przekładającego wystąpienie polityka.

- Dzień dobry Węgrzy, dzień dobry Polacy, dzień dobry Włosi. Serdecznie witam narody wolności w stolicy. Dawno się nie widzieliśmy

- rozpoczął Orban.

W ponad półgodzinnym przemówieniu, premier Węgier wielokrotnie odnosił się do Polski jako sojusznika i przyjaciela, dziękował też za naszą obecność.

Po wielogodzinnym marszu, klubowicze GP w zwartej grupie dziękowali Węgrom za okazaną serdeczność. Śpiewano patriotyczne pieśni, dyskutowano z przechodniami. W drodze do zaparkowanych kilkaset metrów dalej autokarów, klubowicze przekonali się o polsko-węgierskiej przyjaźni. Do uczestników Wielkiego Wyjazdu podbiegali miejscowi, by ich przytulić, przybić "piątkę", czy zrobić pamiątkowe zdjęcie. Niektórzy wymieniali się flagami i szalikami z motywami narodowymi.

Do zobaczenia, Bratankowie!

Pociąg do Polski wyruszył z dworca w niedzielę, tuż przed godz. 11. Na miejscu czekało niespodziewane pożegnanie. Niemal godzinę trwała wspólna zabawa. Ponownie - nie obyło się bez okrzyków, śpiewania czy ostatnich wymian zdań z Węgrami. Tak odprawieni, klubowicze udali się w drogę. Teraz tylko kilkanaście godzin jazdy… i w domu!

 

 



Źródło: niezalezna.pl

 

Aleksander Mimier
Wczytuję ocenę...