W najnowszym numerze tygodnika „Gazeta Polska”, dostępnym w sprzedaży od środy 27 września 2023 r., szczególnie polecamy tekst Piotra Lisiewicza „Wychowani w kulcie Moskwy. Gdyby wygrał Tusk, rządziliby armią”. Będzie też o tym, jak za Sikorskiego handlowali wizami na potęgę -kulisy ujawnionej przez „GP” afery w konsulacie oraz o tym, jak PO wspiera Grodzkiego i Gawłowskiego. Polecamy też wywiad Tomasza Sakiewicza z wicepremierem Piotrem Glińskim. Z kolei w swojej analizie Piotr Grochmalski bierze pod lupę „Plan użycia sił zbrojnych RP Warta – 00101” i pisze wprost o Tuska V rozbiorze Polski. „Gazeta Polska” - tygodnik niepodległego Polaka. Zamów wygodną prenumeratę cyfrową.
Nie jest możliwe, by armię do walki z Moskwą zbudowali ludzie wychowani w jej kulcie. Generał Mirosław Różański – dowódca kompanii w manewrach „Przyjaźń” z Armią Czerwoną, gen. Bogusław Pacek – bezpieczniak z WSW, gen. Mieczysław Bieniek – delegat na IX Zjazd PZPR, gen. Mieczysław Cieniuch – wykształcony na dwóch moskiewskich uczelniach, gen. Mieczysław Gocuł – w PRL wychowanek dywizji, której pierwszym dowódcą był Jaruzelski, czy gen. Waldemar Skrzypczak – który 13 grudnia stał w czołgu pod Stocznią Gdańską. Dla wielu z tych ludzi wybory 15 października to „bój ich ostatni”. Trepy z komuny marzą o rządzeniu w roku 2023 armią NATO lub wpływie na nią, a to obiecuje im opozycja.
„Gdyby taki Grodzki był w naszych szeregach, to zapewniam, iż błyskawicznie przestałby być marszałkiem i nie miałby najmniejszych szans na kandydowanie” – mówił w rozmowie z „Gazetą Polską” Jarosław Kaczyński, prezes Prawa i Sprawiedliwości. Dla Donalda Tuska i jego środowiska wystawianie na listach wyborczych takich ludzi jak Grodzki czy Gawłowski, nie jest problemem. Wręcz przeciwnie.
Faszystowska, rasistowska, biedna, brzydka i pełna agresywnych ludzi. Taka jest Polska widziana oczami Agnieszki Holland w filmie „Zielona granica” i za sprawą filmu tak właśnie jet prezentowana w tej chwili na… całym świecie. Znany już w Wenecji i Toronto film aktualnie pokazywany jest na festiwalu w Hiszpanii, skąd pojedzie znów do Kanady. W sumie w najbliższych tygodniach sześć razy będzie prezentowany na różnych festiwalach w USA. Pokazy odbędą się też w Ameryce Południowej i na największym festiwalu filmowym w Azji. Efekt? Amerykanie na bazie filmu już piszą o Polsce jak o „najciemniejszym zakątku świata”.
Już 11 lat temu alarmowaliśmy, że w polskim konsulacie w ukraińskim Łucku korupcyjny proceder z wydawaniem wiz kwitł na ogromną skalę. Działo się to w czasie, gdy szefem Ministerstwa Spraw Zagranicznych był Radosław Sikorski. Choć zeznania świadków były jednoznaczne, to kluczowe śledztwo umorzono. Teraz sprawa została wznowiona. – Zostanie kompleksowo wyjaśniona pod kątem możliwości popełnienia różnych przestępstw – mówi „GP” prokurator Aleksandra Skrzyniarz z Prokuratury Regionalnej w Warszawie.
Walczymy o polską suwerenność, więc musimy z „korporacji Niemcy”, jak pan to nazwał, się wypisać. Zbudujemy siłę tylko na zasadzie partnerskiej i tylko dzięki suwerennym decyzjom, a nie na zasadzie ulegania dyktatowi. My temu dyktatowi, niestety, za czasów Donalda Tuska ulegaliśmy we wszystkich obszarach, także nie inwestując i nie tworząc polskich instytucji kultury, które są instytucjami tożsamościowymi.
To był wyrok na Polskę. Opracowany w 2011 roku, zgodnie z politycznymi dyrektywami rządu Donalda Tuska, „Plan użycia sił zbrojnych RP Warta – 00101” zakładał, że strategiczna linia obrony przed agresją Rosji będzie przebiegała na linii Wisły i Wieprza. Już po siedmiu dniach rosyjskie wojska pancerne miały opanować całą wschodnią Polskę. Mieliśmy się bronić przez maksymalnie dwa tygodnie w oczekiwaniu na wsparcie NATO. Tak naprawdę jednak Sojusz w swojej historii nigdy nie stanął przed koniecznością uruchomienia procedury art. 5 (w 2001 roku została ona zastosowana do walki z terroryzmem po ataku na World Trade Center, a nie przeciwko innemu państwu). W tamtym czasie sojusznicze siły mogłyby wejść skutecznie do akcji najszybciej po 50 dniach. A wówczas cała Polska mogła już być pod okupacją rosyjską.
Polsko-ukraiński spór o zboże stał się okazją do wielu emocjonalnych odezw. Niektórzy, z satysfakcją, oświadczyli, że od początku tej wojny ostrzegali nas przed Ukrainą, która w końcu się odsłoniła. Inni, szczerze przejęci i zasmuceni, skupiali się na tym, że to koniec pięknej przyjaźni, że „coś pękło”. Patrząc jednak bez emocji, sytuacja, z którą mamy do czynienia, nie jest niczym niezwykłym, prędzej czy później musiałaby nastąpić. Co więcej, otrzeźwienie związane z tym „konfliktem” może mieć też pozytywne skutki.
Tygodnik "Gazeta Polska" dostępny w wygodnej prenumeracie cyfrowej
Sprawdź ofertę prenumeraty cyfrowej TUTAJ » prenumerata.swsmedia.pl oraz pod numerem telefonu 605 900 002 lub 501 678 819