Epidemia koronawirusa zdaje się słabnąć (oby!) i okazuje się chyba jednak mniej straszna, niż na początku się wydawało. Jednak za rok, może dziesięć lat i tak nadejdzie jakaś kolejna epidemia. Od zarania dziejów krążą wokół nas różne mniej „medialne” wirusy i bakterie, które wywołują poważne choroby. Z ostatnich miesięcy należy wyciągnąć naukę na przyszłość.
Na przykład skoro szpitale i domy opieki okazują się rozsadnikami zarazków, to co począć z tym, że przez ostatnie dziesięciolecia w wielu krajach następował proces konsolidacji usług medycznych w gigantycznych centrach? Czy nie powinno być więcej małych szpitali, przychodni oraz ambulatoriów? Czy nie powinno być więcej leczenia domowego i zdalnego? Czy nie należy położyć jeszcze większego nacisku na budowę odporności narodu poprzez propagowanie lepszego żywienia, rekreacji i dobrych nawyków? Ale najpierw trzeba podwyższyć poziom wiedzy z dziedziny biologii i medycyny, bo w ostatnich miesiącach wyszło na jaw, i to na skalę światową, że jest z tym kiepsko.