Rafał Trzaskowski zgłosił pomysł ustawy skromnościowej, która ma ograniczyć zarobki w spółkach skarbu państwa, podlegającym Prawu i Sprawiedliwości. Tymczasem pod zarząd KO i PSL podlega wiele fasadowych instytucji, w których partyjni działacze zarabiają krocie. Przykładem może być Agencja Rozwoju Mazowsza, której czteroosobowy zarząd zarobił w zeszłym roku 1 mln zł. Czym zajmuje się ta agencja, trudno powiedzieć, bo z jej strony internetowej wynika, że… niczym.
Agencja Rozwoju Mazowsza została powołana do życia, gdy władzę na Mazowszu sprawowało Prawo i Sprawiedliwość. Jednak zasiadali w niej ludzie prawicy, więc była solą w oku. Gdy władzę w 2006 r. przejęła koalicja PO-PSL w „Gazecie Wyborczej” organizowano regularne nagonki na instytucję. „Poza trzema projektami (giełdy truskawkowej pod Wyszogrodem, rewitalizacji pojezierza gostynińskiego i aeroklubowego lotniska w Nasielsku) władze agencji nie zrobiły nic. Żyły dostatnio za samorządowe pieniądze. Prezes zarabiał 9 tys. zł, jego dwaj zastępcy – po 7,5 tys. Pracownicy też nie mieli powodów do narzekań. Ilu ich jest? – Dokładnie nie wiem. Chyba kilkunastu – odpowiada wymijająco Izabela Milewska, kierowniczka działu promocji ARM. O zmianach personalnych w firmie nie chce mówić. – Odeszła cała stara rada nadzorcza, ale nazwiska nowego szefa nie znam. Wszystko stało się tak nagle” – pisała „Gazeta Wyborcza” w 2006 r.
Od opublikowania artykułu w „GW” minęło 14 lat. Dzisiaj zarobki prezesa nie wynoszą już 9 tys. zł, ale dokładnie 21,7 tys. zł (ponad 260 tys. zł rocznie). Do tego dochodzą pensje trzech, a nie dwóch zastępców, i nie po 7,5 tys. zł, ale ponad 20 tys. miesięcznie. Oczywiście nazwiska nie są przypadkowe. Prezesem zarządu jest Krzysztof Filiński. „Nie ukrywa swoich PSL-owskich sympatii.
Jestem w tej partii od wielu lat. Przyszedłem do niej, gdy była w dołku. Tak wybrałem, bo tak podpowiadały mi tradycje wyniesione z domu.
- wyjaśnia.
„Stanowisko zawdzięcza Adamowi Struzikowi, szefowi PSL na Mazowszu” – pisała „Gazeta Wyborcza” w artykule pt. „Struzik robi porządki” 1 grudnia 2006 r. Pozostali prezesi również są wyraźnie z klucza politycznego. Wojciech Turkowski to kandydat Koalicji Obywatelskiej na radnego (zarobił w 2018 r. 249 tys. zł), a Artur Andrysiak to działacz PSL, który niedawno był kandydatem Ludowców do KRRiT (zarobił 245 tys. zł). Czwartym członkiem zarządu jest Piotr Słojewski (ponad 250 tys. zł w 2018 r.).
Można powiedzieć, że za ciężką pracę należy się wynagrodzenie, z tym że trudno powiedzieć, czym ARM się dokładnie zajmuje. Z jej strony internetowej wynika, że… ma nawet problem z promowaniem własnych działań. W aktualnościach na oficjalnej stronie agencji znalazły się w tym roku trzy wpisy. Ostatni, z 15 marca 2020 r., informuje, że w związku z COVID-19 ogranicza się stacjonarną pracę Agencji Rozwoju Mazowsza.
Dla mnie te informacje są szokujące. Podane kwoty powalają. Tam nikt nie ma żadnego umiaru. Wszystko polega na zatrudnianiu swoich partyjnych kolegów z ogromnymi poborami. Tak działa PSL na Mazowszu. Tak działa marszałek Struzik. Nie wiem, czym zajmuje się ta agencja prócz zapewniania niebotycznej kasy dla wybranych działaczy. Jako radny nigdy nic o tym nie słyszałem. Tym bardziej nie słyszał zwykły mieszkaniec Mazowsza.
- mówi nam Artur Czapliński, radny sejmiku Mazowsza z PiS.
I przy okazji jak zwykle maksymalna hipokryzja. Na górze politycy PO i PSL krzyczą o standardach i skromności, a w samorządach dają prawdziwy pokaz swoich rządów. Tak jak w tym przypadku. Prawdziwy skandal.
- dodaje Czapliński.