Artur W., były polityk PO i eksburmistrz warszawskiej dzielnicy Włochy, po niespełna roku pobytu w areszcie wyszedł na wolność. To może oznaczać, że albo poszedł na współpracę, albo śledczy zgromadzili już pełny materiał dowodowy w całej sprawie i jego pobyt za kratkami jest już niepotrzebny. Jest też trzecia hipoteza: prokuratura i CBA wypuściły W., aby – monitorując jego kontakty – sprawdzić, jakie będą jego działania na wolności.
Tej ewentualności najbardziej obawiają się koledzy byłego samorządowca, szczególnie ci, którzy mogą mieć cokolwiek na sumieniu lub uczestniczyli wspólnie z nim w wątpliwych interesach. Dlatego niektórzy z nich – uważając go za „radioaktywnego” – przyznają w nieoficjalnych rozmowach, że będą stronili od kontaktów z nim. Tym bardziej że nie wiedzą, co faktycznie powiedział śledczym podczas pobytu w areszcie.