Reżim Łukaszenki, który ma krew na rękach, wznawia bezpośrednie prześladowania Polaków. Chce odwrócić uwagę od swoich problemów. Sięgnął po starą propagandową kartę „zbrodniczych białych Polaków”. Z Białorusi wydalono polskiego konsula w Brześciu za uczestnictwo w uroczystości upamiętniającej Żołnierzy Wyklętych (później w ramach retorsji na polską odpowiedź także dwu dyplomatów z Grodna) i wszczęto wobec Polaków z Białorusi postępowanie za rzekome rozniecanie waśni narodowościowych.
W uzasadnieniu wspomniano Rajmunda Rajsa „Burego”. Oskarżony o zbrodnie wojenne wobec ludności białoruskiej został już dawno wyrzucony z panteonu polskich bohaterów. Ale historię jego i jego żołnierzy propaganda mińska traktuje jako pałkę na wszystkich polskich bohaterów podziemia niepodległościowego, a w konsekwencji na wszystkich Polaków. W Polsce od paru lat na sprawę „Burego” powołują się ci, którzy uważają się za rozumnych i zatroskanych krytyków niepotrzebnego ich zdaniem upamiętniania Żołnierzy Wyklętych. Powinni sobie uświadomić, że teraz stali się poputczykami piewców NKWD i agroführera z Białorusi.