Koszulka "RUDA WRONA ORŁA NIE POKONA" TYLKO U NAS! Zamów już TERAZ!

O roku ów! – dobrze, żeś już za nami!

Rok 2020 na pewno nie będzie dobrze wspominany przez większość ludzi na świecie. Był to czas epidemii i wywołanego nią kryzysu. Ale 2020 miał nie tylko przegranych, lecz także sporo wygranych.

Epidemia koronawirusa, która zdominowała miniony rok, wywróciła do góry nogami życie milionom ludzi na świecie. Ale nie jest tak, że rok 2020 uderzył we wszystkich równo. Jedni stracili mniej, inni więcej. A byli też tacy, którzy w 2020 r. zyskali. Bo zawsze jest tak, że bilans nawet najgorszych wydarzeń nie jest jednoznacznie negatywny. I co najbardziej znamienne, to fakt, że rok 2020 niczego ani nie wywrócił, ani nie odwrócił. Przyspieszył tylko trendy, z którymi i tak mieliśmy od jakiegoś czasu do czynienia. Przegrani roku 2020 i tak pewnie przegraliby prędzej czy później. A wygrani i tak otrzymaliby swoją nagrodę.

Stary system, który przegrywa

Największym przegranym 2020 r. był stary, neoliberalny, światowy system gospodarczy. To w 2020 r. większość zasad neoliberalizmu została bezceremonialnie zarzucona. Granice narodowe zostały pozamykane. Rządy większości państw porzuciły zasady niskich wydatków i na potęgę wpompowywały w narodowe gospodarki olbrzymie pieniądze. Szybko zapomniano też o prymacie usług jako sektora „nowocześniejszego” niż przemysł. O powrocie produkcji przemysłowej „do domu” nie mówi się już tylko w kontekście przemysłu farmaceutycznego czy maszynowego, ale nawet w kontekście przemysłu tekstylnego. Wystarczyło, że w Europie czy Ameryce zaczęło brakować maseczek. Rok 2020 sprawił też, że ludzie przestali wierzyć w zbawienny wpływ prywatyzacji usług publicznych, kiedy okazało się, że prywatna służba zdrowia radzi sobie z epidemią dużo gorzej niż szpitale i przychodnie zarządzane przez państwo.

Uderzając w neoliberalizm, rok 2020 przyspieszył też spadek znaczenia Zachodu na globalnej mapie gospodarczej. Po 1989 r. światowy system neoliberalny był budowany wokół dominującej pozycji Zachodu, zwłaszcza USA, w światowej gospodarce. Zasady sformułowane w tzw. konsensusie waszyngtońskim faworyzowały rozwinięte kraje Europy Zachodniej i Ameryki Północnej kosztem słabiej rozwiniętych krajów Azji, Ameryki Łacińskiej i Europy Wschodniej. Jednak kraje takie jak Korea Południowa, Tajwan, a przede wszystkim Chiny potrafiły jednak obejść ograniczenia i rozwijać się mimo utrudnień ze strony Zachodu. W ostatnich latach Azjaci zaczęli bardzo mocno wyprzedzać Europejczyków i Amerykanów. Rok 2020 przyspieszył przejmowanie przez Azję z rąk Zachodu roli centrum światowej gospodarki, kiedy okazało się, że Chiny, Korea Południowa czy Tajwan dużo lepiej poradziły sobie z pandemią niż USA, Wielka Brytania czy Francja.

Stary system, który przegrywa w Polsce

Podobnie jak na całym świecie, również w Polsce rok 2020 przyspieszył upadek systemu zbudowanego po 1989 r. Najbardziej widocznym tego symbolem była ponowna wygrana Andrzeja Dudy w wyborach prezydenckich. System III RP zmobilizował wszystkie swoje siły, aby pokonać obecnego prezydenta, co znacząco utrudniłoby rządy Zjednoczonej Prawicy. Próbowano wykorzystać stan epidemii do odroczenia wyborów, wystawiono w wyścigu wyborczym popularnego dziennikarza, w końcu nawet zmieniono kandydata największej partii opozycyjnej. Na Andrzeja Dudę spadła też lawina hejtu ze strony liberalnych mediów, która miała zniechęcić Polaków do głosowania na niego. Na nic się jednak nie zdały starania opozycji. Andrzej Duda wygrał wybory i będzie prezydentem RP jeszcze przez pięć lat. I właśnie jego można uznać za największego wygranego roku 2020 w Polsce.

Tak jak nie udało się opozycji odsunąć w 2020 r. PiS od władzy w wolnych wyborach, tak nie udało się po raz kolejny obalić rządu Zjednoczonej Prawicy przy pomocy protestów ulicznych. A przecież na jesieni minionego roku w liberalno-lewicowych ośrodkach pojawiła się wiara, że PiS obalą ci, którzy protestowali przeciwko wyrokowi Trybunału Konstytucyjnego w sprawie aborcji. Strajk Kobiet wypalił się jednak dużo szybciej niż KOD. Po niecałym miesiącu z kilkudziesięciotysięcznych manifestacji pozostały na ulicach tylko kilkuosobowe grupki feministek. Strajk Kobiet spokojnie można więc uznać za największego przegranego 2020 r. Nie dlatego, że się wypalił, bo to było do przewidzenia. Okazał się przegranym, bo jak pompowany do granic rozsądku balonik pękł szybko, pozostawiając po sobie większe zgorzknienie niż po KOD. Widać więc, że system III RP schodzi tak szybko z polskiej sceny, jak neoliberalizm ze sceny światowej.

Jedna krótkotrwała wygrana starego

W 2020 r. było jednak jedno miejsce, gdzie stare wygrało. W Stanach Zjednoczonych zwycięzcą wyborów była niezbyt wyrazista imitacja Baracka Obamy, czyli Joe Biden. Amerykanie w warunkach olbrzymiego bałaganu wywołanego pandemią i wielkich nieprawidłowości w wyborach wybrali na prezydenta człowieka, który sam nie wierzył, że może wygrać. Po 2020 r. w USA czeka nas restytucja starego. Będziemy mieli więc do czynienia z niepewną polityką zagraniczną, podporządkowaną korporacjom polityką gospodarczą i kurczowym trzymaniem się politycznej poprawności. W ten sposób Amerykanie mogą jeszcze szybciej tracić pozycję w stosunku do Chin i innych krajów Azji. I trzeźwo myślących Amerykanów na pewno nie pocieszy fakt, że na podobnej ścieżce znajduje się już od dawna Europa Zachodnia.

Po 2016 r. Donald Trump próbował pchnąć Amerykę na zupełnie nowe tory. W wizji ustępującego prezydenta Stany Zjednoczone miały z podniesionym czołem stawić wyzwanie zmianom zachodzącym na świecie. Trump jednak sam się nie ustrzegł przyzwyczajeń typowych dla starego systemu. Doskonale widać to było w czasie epidemii, kiedy prezydencka administracja nie potrafiła wyjść poza schemat „ograniczonego państwa”. To właśnie pozostałości neoliberalizmu w Trumpowskim Białym Domu mogły zdecydować, że wizja amerykańskiej dobrej zmiany, nie mogła się w pełni ziścić. To pewnie też kosztowało Donalda Trumpa prezydenturę. Patriotom amerykańskim pozostaje tylko mieć nadzieję, że republikanie wykorzystają cztery lata prezydentury Bidena do przygotowania naprawdę dobrej zmiany. Najlepiej wzorowanej na tej polskiej, która przecież obroniła się na wyborczym sprawdzianie.

Bilans został dopiero otwarty

Rok 2020 był chyba gorszy dla świata niż jakikolwiek rok po II wojnie światowej. Pewnie w 2021 r. da się wiele niedogodności roku 2020 pokonać szczepionką. Zapewne dzieciom uda się wrócić do szkół, a rodzicom do kawiarń i hoteli (w tym tych zagranicznych). Pewne jednak zmiany zostaną z nami. Zwolennicy neoliberalizmu będą musieli pogodzić się z faktem, że państwa nie zrezygnują z aktywności gospodarczej i że dbanie o słabszych może być odtąd ważniejsze od niczym nieograniczanej wolności działania. Mieszkańcy Zachodu będą musieli się pogodzić z tym, że nie mieszkają już w krajach nadających ton światowej gospodarce. Wszyscy będziemy musieli się pogodzić z faktem, że większość produktów codziennego użytku będzie pochodziła z Azji.

Ze zmianami w Polsce będzie też w końcu musiała pogodzić się opozycja. Nawet zmęczenie Polaków epidemią, nawet tłumy „wściekłych kobiet” na ulicach, nawet „praworządnościowa” ofensywa Berlina i Brukseli nie potrafiły podmyć rządu Zjednoczonej Prawicy. 2020 r. powinien w końcu raz na zawsze pokazać polskiej opozycji, że skończyła się tolerancja Polaków dla III RP. Skończyła się tolerancja dla wielkich nierówności, dla ignorowania przez państwo problemów społecznych, dla służalczości wobec zagranicznych wpływów, dla arogancji samozwańczych elit sędziowskich, medialnych i samorządowych. Polska opozycja powinna w końcu zaakceptować dobrą zmianę, jaka zaszła w Polsce po 2015 r. i działać według nowych warunków. Tym bardziej że rok 2020 podmył jeden z filarów systemu III RP, czyli neoliberalny system światowy.

 



Źródło: Gazeta Polska Codziennie

#Gazeta Polska Codziennie

Bartosz Bartczak