Coraz więcej sondaży przed jesiennymi wyborami parlamentarnymi w Niemczech wskazuje, że może je wygrać partia Zielonych. Gdyby do tego doszło, byłaby to obiecująca wiadomość dla Polski. Ze wszystkich partii politycznych w Niemczech Zieloni są najbardziej sceptyczni wobec Rosji, w tym gazociągu Nord Stream 2. Zresztą nie tylko Nord Streamu 2, ale ogólnie współpracy energetycznej z Rosją.
Z powodów zarówno ekologicznych (sprzeciw wobec paliw kopalnych), jak i politycznych – nie mają złudzeń co do reżimu Putina – wspierają bardziej otwarcie niż obecne władze opozycję rosyjską oraz aspiracje krajów posowieckich, posługują się retoryką praw człowieka. Co więcej, łatwiej byłoby z Zielonymi rozmawiać o kwestii reparacji i II wojny światowej. Zresztą nie tylko II wojny światowej, dzisiejsi Zieloni częściowo czerpią rodowód z nielicznych ruchów dysydenckich w NRD, więc i w kwestii oceny komunizmu byłoby łatwiej rozmawiać. A kwestie światopoglądowe? Tu pewnie byłoby sporo punktów spornych z Polską, czyli dokładnie tak samo, jak z obecnymi władzami Niemiec. Bilans jednak wychodziłby na plus w stosunku do tego, co jest obecnie.