Angela Merkel na forum Rady Europy powiedziała, że gaz z Nord Streamu 2 nie będzie gorszy niż gaz płynący z Rosji przez Ukrainę czy Turcję, i nie uznała krytyki NS2. To odwracanie kota ogonem. Gazociąg, który dociera do Europy Zachodniej przez Ukrainę (i inne kraje dawnego bloku wschodniego), to spadek po ZSRS – tak było już w okresie zimnej wojny. Za gazociąg TurkStream Turcja jest krytykowana dokładnie tak samo jak Niemcy. A Niemcy? Mają przecież już gazociąg Nord Stream 1, ale jak widać, mało im bezpośrednich połączeń gazowych z Rosją Putina z obejściem innych pośredników.
Pieniądze za rosyjski gaz, które mają popłynąć jeszcze większym strumieniem z Niemiec, finansują kremlowskie prześladowania i wojny. A kanclerz Merkel stwierdziła, że co prawda w wielu sprawach nie zgadza się z Rosją, ale Niemcy podjęły decyzję o budowie Nord Streamu 2 i koniec. To przecież czysta manifestacja nacjonalizmu gospodarczego. Dotychczas Angela Merkel i Niemcy zawsze starały się unikać takiego języka, opakowując wszystko w interesy europejskie. Na koniec swojej kariery wieloletnia kanclerz Niemiec odkryła karty.