W najnowszym tygodniku „Gazeta Polska” ujawniam, jak fałszywy funkcjonariusz Służby Kontrwywiadu Wojskowego zlecał „zwerbowanemu” do współpracy biznesmenowi zapisanie się wraz z prezesami kontrolowanych spółek do PiS. Osoby te brały udział w jednej z największych prób wyłudzenia VAT, a sumy opiewały na blisko miliard złotych.
Cała sprawa pokazuje, jak łatwo można dziś skompromitować partię polityczną, która nie ma realnych narzędzi weryfikacji każdego z aplikujących kandydatów. Gdyby organy ścigania nie rozbiły gangu, VAT-owscy przestępcy mieliby więcej czasu na usadowienie się w partii i dotarcie do jej czołowych polityków. Akcja musiała być więc bardzo dobrze zaplanowana. Niestety prokurator prowadzący śledztwo (ostatecznie odsunięty od sprawy) nie ustalił, kto stał za fałszywym pracownikiem SKW. Bo że ktoś faktycznie nim sterował, to pewne.