Prawie bez echa przeszła w Polsce 200. rocznica śmierci Napoleona Bonaparte. Trudno, żebyśmy jako Polska organizowali za Francuzów obchody ku pamięci jednego z jej najważniejszych przywódców, skoro oni sami odcinają się dziś od Napoleona, uważając, że nie jest poprawny politycznie przez swój militaryzm i podboje.
Jednak Napoleon nie był jakimś pra-Hitlerem, jak usiłuje go malować anglosaska propaganda (a wraz z nią Niemcy, którzy dziś stroją się w piórka pacyfizmu). Napoleon był jednym z tych, którzy próbowali jednoczyć Europę. Wyszło, jak wyszło, ale odcisnął on nieusuwalne piętno na wielu krajach, w tym Polsce. Na Kodeksie Napoleona oparty jest polski Kodeks cywilny, a ślady przepisów z czasów napoleońskich można znaleźć i we współczesnym polskim prawie. Bonaparte nie przez przypadek jest w naszym hymnie oraz w epopei narodowej „Pan Tadeusz”, bo Polska nie przetrwałaby zaborów, gdyby nie lata walki Polaków u boku cesarza. Z Napoleonem Polacy drugi raz w swojej historii wkroczyli do Moskwy, z nadzieją że po podboju Rosji uda się odtworzyć Rzeczpospolitą. Nie udawajmy, że cesarz Francuzów nie ma ważnego miejsca w naszej historii.