Proszę policzyć ile jest króliczków na tej wystawie – takie zadanie dostały od polskiej graficzki i ilustratorki Marianny Oklejak osoby, które będą zwiedzały jej wystawę pt. „Kolor i mrok”. Została ona właśnie otwarta w Muzeum Archidiecezji Warszawskiej. – A jaka będzie nagroda? – zapytał głos z sali, podczas wernisażu. – Satysfakcja – odpowiedziała artystka. Wystawa jest świetnym pomysłem na urozmaicenie wspólnego feryjnego czasu dla małych i dorosłych. A także może stać się „dawką witamin” dla każdego, komu zaczyna dokuczać zimowa awitaminoza. Zebrane prace są wystawiane po raz pierwszy.
Jak zaznaczają kuratorzy wystawy, polska ilustratorka i graficzka Marianna Oklejak stała się jedną z głównych postaci, stojących za odrodzeniem polskiej ilustracji książkowej w XXI wieku. Wielkim sukcesem autorki okazała się, stworzona wraz z Zofią Stanecką, seria książek o Basi. Szczególne miejsce w dorobku Marianny Oklejak zajmują dwie publikacje autorskie – „Cuda wianki. Polski folklor dla młodszych i starszych” oraz „Cuda niewidy. Zagadki dla młodszych i starszych”. Pierwsza z nich to „swego rodzaju przewodnik po polskiej twórczości ludowej, w którym fragmenty przyśpiewek sąsiadują z wizerunkami odpustowych zabawek, dzieł artystów ludowych, potraw i scenami przedstawiającymi tradycyjne obrzędy”. Zaś druga z książek - to książka-gra, w której każda strona jest zadaniem do rozwiązania.
„Sztuka Marianny Oklejak czerpie z różnych źródeł. Można w niej zauważyć inspiracje twórczością ludową i estetyką Bauhausu. Poszukując pokrewnych artystce osobowości artystycznych należałoby wymienić przynajmniej Marka Chagalla, Paula Klee, Saula Steinberga i Adama Kiliana”
– podkreślają kuratorzy.
- Wybraliśmy prace, które nie były pokazywane i były tworzone niezależnie od książek w ciągu ostatnich kilku lat
– rozpoczęła piątkowy wernisaż wystawy jedna z jej kuratorów Blanka Wyszyńska-Walczak.
- Znamy Mariannę jako ilustratorkę, graficzkę. Natomiast my, jako historycy sztuki stwierdziliśmy, że w twórczości autorki odnajdujemy wyjątkową głębię i nawiązanie do sztuki wysokiej. Prace podzieliśmy na cykle. Jeden z nich przedstawia pejzaże Sycylii. Inne - postaci z marzeń, snów i książek dla dzieci. Są to kolaże tworzone jako wycinanki, ale ta techniką nadaje im trójwymiarowość i niektóre z prac wyglądają jak reliefy, rzeźby. Zachwycają też kolorem, formą. Na wystawie przedstawiamy również jedną z najpiękniejszych ilustracji, która powstała ostatnio i nosi tytuł „Ogród Twojego serca”. Praca ta w ubiegłym roku znalazła się wśród zwycięzców Wystawy ilustratorów we włoskiej Bolonii
– wyjaśniła Wyszyńska-Walczak.
Wspomniana praca została wykonana z nakładanych na siebie i podświetlonych cieniutkich bibułek i pochodzi z jeszcze nie wydanej książki autorki „Bajka o ciemności”. W angielskim wariancie – „Hello darkness”.
– Praca ta doskonale nawiązuje do tematu wystawy – czyli „Kolor i mrok”. Moja książka opowiada o tym, jak pewnego razu świat małego chłopca zawala się. Spowija go ciemność – wielki potworny kruk pożera słońce. I co się dalej dzieje? Chłopiec uczy się widzieć w ciemności. Ma mądrych przewodników i odkrywa, że ta ciemność ma swoje wielkiej piękno. Że w tej ciemności widać mnóstwo kolorów i jest w niej mnóstwo życia. Dzięki temu on sam też może wrócić do życia. Na przestawionej na wystawie wersji ilustracji jest pokazana scena pod koniec książki, gdzie nasz bohater spotyka tego kruka, który wcześniej pożarł słońce. Ale ten kruk jest teraz maleńki. I nie należy się jego bać, bo on jest oswojony. On nadal jest częścią tego świata, jak mrok i ciemność są jego częścią, ale już nie ma tej mocy. Ponieważ moc ma ten chłopiec
- opisywała swoją zwycięską pracę, przedstawioną na wystawie w wersji wielkiego plakatu, Marianna Oklejak.
opowiadając o wystawie, autorka zauważyła, że zależało jej na tym, aby pokazać pracy w oryginałach, jakimi one są zanim trafią do druku.
- Dlatego, że wielu z nich powstało przy użyciu farb czy papierów fluoroscencyjnych. I gdzie nigdzie na wystawie można zauważyć napisy CMYK/RGB. Co to jest – wiedzą graficy [którzy używają tych pojęć w pracy]. Jest to często koszmar, czyli jak przełożyć to co widzimy, na przestrzeń kolorystyczną, która później będzie istniała albo na ekranach cyfrowo, czyli – RGB. Albo będzie istniała w druku, czyli – CMYK. I okazuje się, że to jest trochę „lost in translation” [„utracony sens po tłumaczeniu”], że zawsze coś [np. w kolorach] się po drodze zgubi. Szczególnie jeżeli chodzi o kolory fluoroscencyjne. A na oryginalnych pracach, przedstawionych na wystawie, widać je jeden do jednego. I to jest z jednej strony kwestią techniczną – jak zrobić, żeby CMYK zamienić na RGB możliwie bezstratnie, żeby to miało ręce i nogi. Ale dla mnie w tym jest głębsze drugie dno. Że czasami nie da się wszystkiego złapać. I tylko uczestnictwo bezpośrednie daje nam możliwość pełnego korzystania z czegoś co widzimy w danym momencie. Bo inaczej jest to tylko próba rejestracji, czy rejestracji rejestracji. Które same w sobie mogą być bardzo atrakcyjne, ale jednak będą jakimś przekładem
– wyjaśniła.
- O czym są te prace? Trochę o tym, o czym Państwo pomyślą, że są. Zachęcam do eksperymentu - co by było, gdyby nasza cywilizacja nagle zniknęła zupełnie i ktoś potem odnalazłby jej pozostałości i z miotełką odkrywał ją na stanowiskach archeologicznych. Tak jak są nieznane kultury, i czasami może się okazać, że jesteśmy zupełnie śmieszni w tych swoich domysłach – „co czym mam być”. Np. przedstawione prace pt. „Mitologie”. Bo o czym one tak naprawdę są? Nie wiem. Możemy sobie tylko nałożyć na to jakieś swoje zrozumienie
– mówiła Marianna Oklejak.
- Ilustracja książkowa nadal jest niedoceniana – stwierdził z kolei podczas wernisażu drugi z kuratorów wystawy, dyrektor Muzeum Archidiecezji Warszawskiej dr Piotr Kopszak. - Sztuka wysoka to jest to coś, co się pokazuje w Zachęcie, w Muzeum Narodowym. Zaś nie ma tam wystaw ilustratorów. Jeden z najwybitniejszych polskich ilustratorów Józef Wilkoń zaczął być pokazywany w dużych galeriach dopiero po tym, jak w pewnym momencie zaczął robić rzeźby i inne prace. Dlatego uważam, że to jest najlepszy moment aby właśnie pokazywać polskich ilustratorów. Ponieważ to co się stało po 2000 roku, jest naprawdę niesamowitym fenomenem i pani Marianna była jedną z aktorek tego ruchu, który rzeczywiście stworzył coś nowego w polskiej sztuce.
- Im dłużej człowiek zajmuje się sztuką, tym bardziej zaczyna być wrażliwy na szczegóły. I w tych pracach szczegół odgrywa podstawową rolę. Na dodatek – taki szczegół, którego nie widzą wszyscy. Więc naprawdę trzeba mieć oko, żeby ten szczegół zauważyć. Dlatego zapraszam widzów do bardzo dokładnego przeglądania się
– dodał dyrektor placówki.
Wystawę pt. „Kolor i mrok” będzie można obejrzeć w Muzeum Archidiecezji Warszawskiej (ul. Dziekania 1) do 17 marca br.
Z kolei 20 lutego o godz. 17 w placówce odbędzie się wykład Marianny Oklejak pt. „Na początku był chaos. Od skrawków i mitologii”. Ilustratorka odpowie na takie pytania jak: „Skąd biorą się pomysły? Czy wyobraźnia służy do oswajania? Czy kolor jest tylko dla dzieci?” – oraz inne.