„Powinno powstać niepodległe Państwo Polskie złożone z terytoriów zamieszkałych niezaprzeczalnie przez Polaków, które powinno mieć wolny i bezpieczny dostęp do morza i którego polityczna i ekonomiczna niezależność oraz terytorialna integralność powinny być gwarantowane przez konwencję międzynarodową”. Słowa te, prezydent USA Woodrow Wilson umieścił w orędziu wygłoszonym w styczniu 1918 r. przed Kongresem USA, w znacznej mierze pod wpływem słynnego na cały świat polskiego pianisty Ignacego Jana Paderewskiego.
W końcu listopada państwo polskie wciąż obejmowało tylko Królestwo Polskie i zachodnią część Galicji. Na wschodzie stacjonowała wciąż potężna armia niemiecka i rosła w siłę bolszewicka Armia Czerwona. W Galicji Wschodniej trwały walki z oddziałami ukraińskimi. W Wielkopolsce i na Śląsku Niemcy wzmacniali siły zbrojne, zwane dla niepoznaki „strażą graniczną” (niem. Grenzschutz). O przyszłości tych ziem zadecydować miały zwycięskie mocarstwa na szykowanej konferencji pokojowej. Do walki o połączenie ziem zaboru pruskiego z odradzającą się Rzeczpospolitą Wielkopolanie szykowali się od miesięcy. W listopadzie wybrano delegatów do Sejmu Dzielnicowego, który powołał Naczelną Radę Ludową. Silne wpływy miała w niej Narodowa Demokracja, a kierowali nią ks. Stanisław Adamski, Wojciech Korfanty i Władysław Seyda. Organizacje militarne ze Strażą Ludową na czele przejmowały magazyny i arsenały niemieckie zdobywając umundurowanie i uzbrojenie. Dowództwo wojskowe sprawowali oficerowie z piłsudczykowskiej Polskiej Organizacji Wojskowej. Komisariat NRL wydał odezwę do społeczeństwa polskiego zaboru pruskiego: „Polacy! Pękły okowy, krępujące wolność naszą. Z całą ufnością doczekamy wyroku kongresu pokojowego, który z naszym współudziałem ustali zachodnie granice ojczyzny naszej: Polski. Dosyć polało się krwi polskiej w tej wojnie morderczej. Toteż pokojową drogą pragniemy dojść do upragnionego celu – do utworzenia zjednoczonej Polski”.
Hasłem naszym zgoda będzie i Ojczyzna nasza…
Dmowski i Piłsudski rywalizowali niemal we wszystkim, odmienne też mieli wizje Polski: Dmowski myślał o Niej w granicach z 1773 r. z Górnym Śląskiem i częścią Prus Wschodnich. Piłsudski chciał by była szczuplejsza, ale odgrodzona od Rosji sojuszniczymi Litwą, Białorusią i Ukrainą. Łączyło ich jedno: pragnienie niepodległej Rzeczypospolitej Polskiej. To właśnie świadomość „obowiązków polskich” sprawiło, że obaj – odłożywszy na bok animozje i antypatie – postanowili współpracować. Spoiwem tego sojuszu miał być Ignacy Paderewski. W dzień Bożego Narodzenia, słynny pianista zszedł z pokładu statku „Concorde” na nabrzeże portu w Gdańsku. Ku przerażeniu niemieckich urzędników, odmówił udania się bezpośrednio do Warszawy i wsiadł w pociąg do Poznania. Na całej trasie przejazdu, wzdłuż torów stali ludzie, witając go z entuzjazmem. Wieczorem 26 grudnia pociąg dotarł do Poznania. I tu na dworcu czekał tłum wiwatujących Polaków. W bezsilnej złości Niemcy wyłączyli prąd, więc trzymano w rękach pochodnie. Cały Poznań był biało-czerwony. Paderewski udał się do hotelu „Bazar”, gdzie, mimo osłabienia chorobą i zmęczenia podróżą, kilkakrotnie przemawiał do rzesz zgromadzonych przed hotelem: „Wielce szanowni obywatele Wielkopolski, szanowne rodaczki i rodacy, siostry i bracia! Co się w tej chwili w duszy mojej dzieje, każdy z was odgadnie. Po tym, co przed chwilą przeżywałem, słowo na ustach zamiera. […] Za to przyjęcie wam tutaj i tłumom na ulicy serdecznie dziękuję. To, coście mi zgotowali, nie do mojej odnosi się osoby. Jestem symbolem pewnej idei. […] Odbuduje Polskę przede wszystkim chłop polski i robotnik polski z niej powstały i my wszyscy, o ile pójdziemy z ludem. W tej nadziei dziękuję wam wobec Boga i Ojczyzny równym, zarówno sercu bliskim i drogim. Niech żyje polska zgoda i jedność, a ojczyzna nasza wolna, zjednoczona, z naszym polskim wybrzeżem, żyć będzie po wsze czasy!”.
Teutońska furia
Następnego dnia grupa ok. 200 żołnierzy niemieckich 6 pułku grenadierów przeszła przez miasto zrywając i depcząc flagi francuskie, amerykańskie, brytyjskie, a przede wszystkim polskie. Wściekli Niemcy zdemolowali siedzibę Naczelnej Rady Ludowej: „Prowokacyjne zachowanie się gwałtowników niemieckich zwabiło nie przygotowaną na napaść i prowokację ludność polską, która wyległa na ulice. Tymczasem żołnierze niemieccy dotarli do Banku Związku, tu zdarli i znieważyli sztandary angielskie i amerykańskie i tu padł pierwszy strzał (…). Gdy mrok zapadał, rozpoczęli żołnierze niemieccy strzelaninę z kierunku Prezydium Policji. Niemcy ustawili tutaj dwa karabiny maszynowe i wśród ogólnego popłochu skonsternowanej ludności rozpoczęli ogień w kierunku „Bazaru”, między innymi w okna, gdzie mieszka Paderewski…”. Była godzina 17: właśnie padły pierwsze strzały Powstania Wielkopolskiego. Chwilę później od niemieckiej kuli zginął pierwszy człowiek – Franciszek Ratajczak.
Polska determinacja
Walki błyskawicznie rozprzestrzeniły się na całą Wielkopolskę. W ciągu tygodnia wyzwoliło się wiele miast i miasteczek. Zapał powstańców był ogromny: zaskoczeni skalą i rozmachem powstania Niemcy przez pierwszy tydzień przegrywali niemal wszystkie bitwy i starcia. Ciężkie walki z regularną armią niemiecką rozpoczęły się w drugim tygodniu powstania: niektóre miejscowości kilkukrotnie przechodziły z rąk do rąk. NRL ogłosiła pobór do wojska, oddziały powstańcze przekształciły się w regularną Armię Wielkopolską, której żołnierze przysięgali: „W obliczu Boga Wszechmogącego w Trójcy Świętej Jedynego ślubuję, że Polsce, Ojczyźnie mojej i sprawie całego Narodu Polskiego zawsze i wszędzie służyć będę, że kraju Ojczystego i dobra narodowego do ostatniej kropli krwi bronić będę, że Komisarzowi Naczelnej Rady Ludowej w Poznaniu i dowódcom, i przełożonym swoim mianowanym przez tenże Komisariat, zawsze i wszędzie posłuszny będę, że w ogóle tak zachowywać się będę, jak przystoi na mężnego i prawego żołnierza-Polaka, że po zjednoczeniu Polski złożę przysięgę żołnierską, ustanowioną przez polską zwierzchność państwową”. Z Poznania Niemców wyparto do 6 stycznia, gdy w ręce powstańców wpadło lotnisko Ławica wraz z samolotami. Tak narodziło się powstańcze lotnictwo.
Patriotyzm Wielkopolan, masowy udział w walkach ochotników, krew i poświęcenie żołnierzy, rozwiały wątpliwości żywione przez niektórych polityków alianckich, zastanawiających się czy rzeczywiście Wielkopolska jest „zamieszkała niezaprzeczalnie przez Polaków”. Gdy 16 lutego 1919 r. w Trewirze przedłużano rozjem z Niemcami, jego postanowienia objęły również front wielkopolski, a Armia Wielkopolska uznana została za sprzymierzoną.
Mimo rozejmu walki toczyły się przez cały rok 1919. Nawet po podpisaniu przez Niemcy Traktatu Wersalskiego, dochodziło do wymiany ognia, ginęli ludzie. Gdy 10 stycznia Traktat wszedł w życie, armia polska rozpoczęła przejmowanie z rąk niemieckich przyznanych Polsce terytoriów wielkopolskich, co trwało do 8 marca, ostatniego dnia zwycięskiego Powstania Wielkopolskiego.