Sprawdź gdzie kupisz Gazetę Polską oraz Gazetę Polską Codziennie Lista miejsc »
Z OSTATNIEJ CHWILI
Polskie piłkarki nożne po raz pierwszy awansowały do mistrzostw Europy po wygranej z Austrią 1:0 • • • Sejmowa komisja regulaminowa za wnioskiem o wyrażenie zgody na zatrzymanie i doprowadzenie posła PiS Zbigniewa Ziobry przed komisję śledczą ds. Pegasusa • • •

Zadwórze – polskie Termopile

13 sierpnia Budionny otrzymał swój: „zająć Lwów!”. Cztery dywizje i brygada specjalna, liczące 18 tysięcy szabel, dysponujące 30 działami, 230 ciężkimi karabinami maszynowymi, wspierane przez samochody pancerne, ruszyły do natarcia. Lwów nie uląkł się Konarmii: „Od tego jesteśmy Lwowem – by zginąć, a nie oddać się bez walki!” – powiedział wiceprezydent Julian Obirek. Na przedpolu Lwowa pędząca czerwona kawaleria natknęła się na batalion piechoty dowodzony przez kapitana Bolesława Zajączkowskiego, wchodzący w skład grupy operacyjnej rotmistrza Romana Abrahama, legendarnego już dowódcy „Straceńców” z czasów wojny polsko-ukraińskiej. Batalion tworzyli lwowscy ochotnicy: rzemieślnicy, skauci, uczniowie i studenci, Orlęta od niemal 2 lat przelewające krew w obronie Miasta i Ojczyzny. Było ich 330.

„Abrahamczycy” bili się z Konarmią pod Radziechowem, Horodyszczem i Chodaczkowem. 17 sierpnia batalion kpt. Zajączkowskiego maszerował wzdłuż linii kolejowej do Lwowa, gdy koło stacji kolejowej Zadwórze dostał się pod skoncentrowany ogień wielokrotnie większych sił bolszewickiej 6 dywizji kawalerii. Ochotnicy nie zalegli pod przytłaczającym ogniem, tylko na rozkaz dowódcy rozwinęli się w tyralierę i zaatakowali. Kompania ckm-ów porucznika Antoniego Dawidowicza najpierw zdobyła baterię artylerii konnej, potem samą stację. Batalion zajął niewielkie wzgórza wokół stacji i czekał na atak. Rychło runęła na Polaków czerwona jazda. Przez 11 godzin Orlęta odparły pięć ataków. Chwilową tylko ulgę dał im rajd trzech polskich samolotów siekących bolszewicką tyralierę ogniem karabinów maszynowych. Pierścień okrążenia zacisnął się, brakowało amunicji. „Chłopcy! Do ostatniego ładunku” – wydał rozkaz Zajączkowski. On sam i podporucznik Antoni Liszka ostatnie naboje zachowali dla siebie. „Chłopcy” bili się dłużej: ostatnią desperacką walkę stoczyli koło budki dróżnika walcząc bagnetami i kolbami karabinów. Po 12 godzinach walki lwowskie Termopile padły: rozwścieczeni oporem i własnymi stratami dzicy kozacy rozsiekali rannych: „przebijali pałaszami, dostrzeliwali, trupy na trupach, jednego jeszcze obdzierają, drugiego dobijają, jęki, krzyki, charkot… Piekło” – zapisał Isaak Babel. Z 330 „abrahamczyków” zginęło 318. Budionny, powstrzymany pod Lwowem, odparty od Zamościa, nie zdążył pod Lublin, gdzie mógł uderzyć w bok maszerujących na północ żołnierzy Piłsudskiego i w ten sposób zniweczyć sukces ofensywy znad Wieprza. Kurhan w Zadwórzu kryje szczątki tych, którzy powstrzymali Konarmię, a napis na skromnej tablicy nie oddaje wielkości ich czynu: „Orlętom, poległym w dniu 17 sierpnia 1920 r. w walkach o całość ziem kresowych”.    

Lwów otrzymał nagrodę za swą wierność i wytrwałość: 22 listopada herbowy lew został przez Marszałka Piłsudskiego udekorowany orderem Virtuti Militari.

Cały artykuł prof. Tomasza Panfila można przeczytać w najnowszym tygodniku GP.

 



Źródło: tygodnik GP

 

#Zadwórze #Bitwa Warszawska #1920 #wojna polsko-bolszewicka #Lwów

prof. Tomasz Panfil