10 wtop „czystej wody”, czyli rok z nielegalną TVP » Czytaj więcej w GP!

Święta w okopach w czasie walki o wolną Polskę. Tomasz Łysiak dla Niezalezna.pl o „Choince z karabinu“

W czasie Świąt Bożego Narodzenia w roku 1914 pod Łowczówkiem trwała bitwa, w której brali udział Polacy. Po stronie armii austro-węgierskiej biła się nasza legionowa I Brygada po stronie Rosji Polacy wcieleni siłą do jej wojska.

Pomnik ku czci poległych żołnierzy w bitwie pod Łowczówkiem
Pomnik ku czci poległych żołnierzy w bitwie pod Łowczówkiem
Autorstwa Jerzy Opioła - Praca własna - CC BY-SA 4.0, https://commons.wikimedia.org/w/index.php?curid=48632856

W tej kilkudniowej, „bożonarodzeniowej” bitwie w zimowym, lekko górzystym krajobrazie, chodziło o powstrzymanie rosyjskiej kontrofensywy, a do tego zadania Austriacy wyznaczyli właśnie naszą Brygadę. Polski atak rozpoczął się wieczorem 22 grudnia. Celem były dwa wzgórza – 360 oraz 343. Na pierwsze ruszył 1 pułk pod dowództwem majora Rydza-Śmigłego, na drugie – 5 pułk kapitana Ścibora-Rylskiego. Waliła nie tylko artyleria, walczono nie tylko strzelając z karabinów, ale także w bezpośrednich zwarciach na bagnety, w ostateczności żołnierze używali nawet saperek. Wigilia zastała ich więc w ogniu walk, w okopach, między pozycjami, w kolejnych wypadach i wycofaniach się.

Gdy nadszedł wieczór Legioniści chcieli przyszykować choinki. Tylko z czego je zrobić? Czołganie się po prawdziwe drzewka pod ostrzałem było śmiertelnie groźne. Ale czegóż to Polak nie wymyśli! Wokół leżały odcięte pociskami gałązki świerkowe i jodłowe. Właśnie te gałązki nasi żołnierze zaczęli przyczepiać do karabinów – robiąc z nich „pnie” choinek. I znowu? Gdzie bombki, cukierki, światełka? Na to także znalazł się pomysł. Wielu legionistów dostało wcześniej listy i kartki świąteczne z domu. Masowo zaczęto je wyciągać z kieszeni, plecaków, chlebaków. Każdy szykował ozdoby, robiąc je właśnie z tych kolorowych skrawków papieru. Tak przystrojono choinki.

Kanonada przycichła. Któryś z żołnierzy zaintonował kolędę, z okopów uniosły się słowa tej najbardziej z polskich pieśni… „Bóg się rodzi, moc truchleje”…

Naraz ze śnieżnej ciemności, gdzieś z okopów rosyjskich, dołączyły inne głosy. Polacy w armii rosyjskiej podchwycili śpiew… „Pan niebiosów obnażony!”… „Ogień krzepnie, blask ciemnieje, ma granice nieskończony!”. A potem śpiewano wspólnie i „Lulajże Jezuniu!”, i „Cichą noc!” I inne kolędy.

Śpiewali razem, wiedząc, że gdy nadejdzie świt, znowu będą stać po naprzeciwko siebie, a kula wystrzelona przez Polaka z austriackiego karabinu być może przeszyje pierś Polaka w rosyjskim mundurze. I na odwrót.

Ale śpiewali… Wpatrzeni w choinkę zrobioną z karabinu, jak w piękny symbol – na lufie wojennej wzrastały zielone gałązki choiny niosącej wieść o Bożym Narodzeniu, wisiały ozdoby wykonane z listów i kartek pisanych z domu. „Kochany Józiu…”, „Nasz Synku…”, „Braciszku, tęsknimy…”. Podpisy rodzin. Były więc na tych karabinowych choinkach skrawki domów, zapachy ciast, ciepło kominków, wieczory wigilijne, były śmiechy dzieci, były twarze wypatrujące pierwszej gwiazdki na niebie, był opłatek i miejsce dla nieznajomego przybysza przy stole… Była tam cała piękna, najcudowniejsza Polska. Ona jest w naszej polskiej Wigilii bowiem – czy w czasach pokoju, czy na wojnie, gdy choinkę trzeba zrobić z karabinu. Jest też ta Wigilia czymś, co nas łączy – nawet wtedy, gdy los rzuci nas do dwóch, leżących naprzeciwko siebie, okopów. Kolęda niosła się ponad śnieżnymi stokami Łowczówka, a wielu żołnierzy ocierało ukradkiem łzy pojawiające się w oku. Czego sobie życzyli? Wolnej, pięknej Polski! W końcu jej doczekali.

Pamiętając o nich życzmy i sobie pięknych świąt Bożego Narodzenia, pełnych pokoju, spokoju i nadziei na Dobre Jutro.


 



Źródło: niezalezna.pl

#bitwa pod łowczówkiem

Tomasz Łysiak