Obok największych powstańczych bohaterów, wybitnych dowódców wsławionych w walkach czy też działaczy Polskiego Komisariatu Plebiscytowego ogromną rolę do odegrania miały śląskie kobiety. Ich rola w zmaganiach z lat 1919–1921 dopiero od niedawna znajduje właściwe miejsce w historii Górnego Śląska.
Józefa Bramowska urodziła się 10 marca 1860 r. w Żyglinie. Jej rodzicami byli Tomasz Batsch i Barbara z domu Przybyłek. Jej edukacja, z powodu choroby matki ograniczyła się do ukończenia czterech klas szkoły powszechnej. Po śmierci ojca w 1878 r., podjęła pracę w kopalni Bibiela w Pasiekach. W wieku 29 lat, wyszła za mąż za górnika Piotra Bramowskiego, z którym miała pięciu synów.
Pomimo wielu obowiązków, aktywnie udzielała się na polu społecznym, zakładając w 1909 r. w Żyglinie Towarzystwo Kobiet, a następnie filię Towarzystwa Czytelni Ludowych. […] nauczyłam synów kochać wszystko co polskie. Brałam udział w pierwszych wyborach do koła polskiego w Berlinie. 9 marca 1914 roku wystąpiłam z wielką mową na wiecu w Bytomiu w Ulu w domu związkowym o potrzebie zbudowania wiedzy narodowej na Górnym Śląsku, za co po raz pierwszy mnie władze pruskie pociągnęły do odpowiedzialności i zwróciły baczne oko na mnie. Na każdym kroku mnie uciskały pod zarzutem szpiegowania.
Po wybuchu I wojny światowej była represjonowana przez Niemców.
Dnia 7 sierpnia 1914 roku była u mnie rewizyja pod zarzutem, żem powiedziała że Niemcy wojnę wywołały i ją przegrają. Skutkiem tego był u mnie nałożony areszt domowy, a dnia 20 sierpnia byłam prowadzona przez dwóch żołnierzy do Tarnowskich Gór na rozprawę przed sędziego śledczego.
Po zakończeniu wojny uczestniczyła w zakładaniu polskich organizacji.
Jak grom z nieba 24 sierpnia 1919 ro-ku przyjechały po mnie trzy samochody ciężarowe Grenzschutzu i zabrali mnie do więzienia w Tarnowskich Górach pod zarzutami: 1 oświadczenia że Polska będzie, 2 że Wojsko Polskie idzie na Śląsk, 3 że najmłodszy syn mój Józef za rozkazem moim poszedł do Wojska Polskiego, 4 że u mnie znaleźli broń i odznaki polskie. Za pomocą Bożą udało mi się z tego niebezpieczeństwa wielkiego wyjść i po trzech dniach mnie zwolnili.
Pomimo represji nie ustawała w działalności propolskiej. W 1920 r. zorganizowała powiatowy zjazd Towarzystw Polek w Tarnowskich Górach. Prowadziła agitację plebiscytową, pomimo iż dom mój był przez niemieckie bojówki często oblegany, że żaden z rodziny nie mógł tygodniami w nim przebywać. Podczas III powstania śląskiego w jej domu mieścił się magazyn broni i punkt konspiracyjno-przerzutowy. Śladami matki poszli również jej synowie, walcząc z bronią w ręku o polskość Śląska. Najmłodszy z nich jako ochotnik wziął również udział w wojnie polsko-bolszewickiej.
Po przyłączeniu części Górnego Śląska do Polski w 1922 r. nadal mieszkała w Żyglinie i angażowała się w inicjatywy lokalne, stając się jedną z inicjatorek elektryfikacji i budowy drogi do Miasteczka Śląskiego.
W 1927 r. J. Bramowską wybrano przewodniczącą Zarządu Głównego Towarzystwa Polek na Górnym Śląsku. Została również wyróżniona tytułem honorowej członkini Narodowej Organizacji Kobiet. W 1928 r. bez po-wodzenia wzięła udział w wyborach do Senatu RP z ramienia Narodowo-Chrześcijańskiego Zjednoczenia Pracy. Jednak w 1929 r. objęła mandat senatorski po zmarłym ks. Józefie Londzinie. Podobnie zdarzyło się w 1935 r., gdy Jan Kołłątaj-Strzednicki zrzekł się godności senatorskiej.
Po wybuchu II wojny światowej, opuściła Górny Śląsk i udała się do Lwowa. Jednak niebawem powróciła do Żyglina. Tu okazało się, że jej syn Paweł został zatrzymany przez Niemców i zamordowany prawdopodobnie w lasach lublinieckich. Po aresztowaniu przez Niemców i przesłuchaniu przez Gestapo symulowała chorobę, by uniknąć więzienia. Józefa Bramowska, przetrzymywana w areszcie domowym, zmarła 24 października 1942 r.
Źródło: redakcja www.zrozumiecslask.pl