Jednego dnia zawalił jej się świat, potem było takich dni więcej. Już 17 lutego do księgarń trafi książka pt. „Bóg dał mi kopa w górę”. Wywiad rzeka z Urszulą Melą, mamą Jaśka Meli, który mimo kalectwa zdobył w jednym roku dwa bieguny.
Jan Mela mając 13 lat uległ poważnemu wypadkowi. W wyniku porażenia prądem stracił lewe podudzie i prawe przedramię. Dwa lata po wypadku w jednym roku wraz z Markiem Kamińskim zdobył oba bieguny Ziemi, Później zdobył również Kilimandżaro, Elbrus (najwyższy szczyt Kaukazu) i El Capitan w Kalifornii. Pięć lat przed wypadkiem Jasia Meli tragicznie zmarł jego brat Piotruś Mela. „Mam czworo dzieci: troje na ziemi i jedno w niebie” – opowiada Urszula Mela.
Urszula Mela szczerze opowiada o tym, co spotkało jej rodzinę. O śmierci młodszego syna, ostrych zakrętach w małżeństwie i odkrytej po latach wierze. O byciu matką do bani, o ryzyku, które warto podjąć i o momentach przełomowych, dzięki którym nauczyła się żyć pełnią życia. Optymistka, która nie wierzy w łatwe rady i „pozytywne myślenie”. Doświadczona terapeutka, która już wie, gdzie kończy się psychologia, a zaczyna działanie dobrego Boga.
W 2011 roku powstał o nim film „Mój biegun”. W rolę Jasia Meli wcielił się Maciej Musiał, a w roli rodziców zobaczyliśmy Magdalenę Walach i Bartłomieja Topę. 17 lutego nakładem wydawnictwa Znak ukaże się książka – wywiad rzeka z Urszulą Melą pt. „Bóg dał mi kopa w górę”. Autorem książki jest Katarzyna Węglarczyk.
Oto kilka cytatów Urszuli Meli z książki „Bóg dał mi kopa w górę”:
„Bez wiary trudno wyzbyć się lęku. Gdy wiem, że oddaję moje dziecko Panu Bogu w opiekę, to jest zupełnie inaczej, niż wydawać je na pastwę przypadku”
„Żyłam wieloma pytaniami, które zresztą ostatecznie doprowadziły mnie do chrześcijaństwa. Żyłam też z wielkim poczuciem powinności, stawiałam sobie ogromne wymagania, choć czułam, że „nie wyrabiam”. (…) Straszne to było. Bo jeśli sama jestem dla siebie punktem odniesienia, to własna porażka oznacza, że wali się cały świat”.
„Byłam raz na pieszej pielgrzymce do Częstochowy. (…) Mówię Ci, to jest prawda! Nie masz siły, padasz, ledwo powłóczysz nogami, a gdy weźmiesz krzyż – nagle jakoś idziesz. Może to jest dobry przykład ilustrujący, w jaki sposób działa przyjęcie krzyża. Jezus powiedział kiedyś tajemnicze słowa: „Jarzmo moje jest słodkie, a moje brzemię lekkie”. Wydaje się, że to bez sensu… Ale działa!”
„Pan Bóg przecież wie, jacy jesteśmy nienasyceni, spragnieni wrażeń (…) I może dlatego pozwala nam doświadczać różnych stanów?(…) Jestem głęboko przekonana, że wszystko w moim życiu – właśnie ta cała rozpiętość, od spraw pięknych po trudne – jakoś „gra i bucy”.
Źródło: niezalezna.pl
Chcesz skomentować tekst? Udostępnij treść i skomentuj w mediach społecznościowych.
Sylwia Krasnodębska