Pomimo obaw o wariant Delta Brytyjczycy wkrótce pożegnają się z restrykcjami covidowymi. Premier Boris Johnson potwierdził, że plany rządu nie uległy zmianie.
Wielka Brytania miała jeden z najostrzejszych lockdownów w Europie. Równocześnie podeszła bardzo poważnie do kampanii szczepień, przeprowadzając ją niemal najszybciej na świecie, jedynie Izrael radził sobie z tym lepiej. Wraz ze spadkiem nowych zakażeń i hospitalizacji kolejne restrykcje mogły być znoszone.
Obecnie Wlk. Brytania weszła już w finałowy etap tego procesu. Według wcześniejszych planów właśnie dzisiaj miał nastąpić tzw. dzień wolności, kiedy praktycznie wszystkie restrykcje byłyby zniesione. Ostatecznie przeniesiono go jednak na 19 lipca. Premier Johnson potwierdził, że rząd planuje dotrzymać tego terminu i znieść większość obostrzeń. Dodał, że ostateczna decyzja zostanie podjęta 12 lipca, a niedługo rząd przedstawi szczegóły dotyczące podróży, szkół itp.
Znoszenie tych restrykcji stało się ponownie kontrowersyjnym tematem z powodu wariantu Delta, który obecnie szaleje na Wyspach. W marcu pojawiło się wypłaszczenie nowych dziennych infekcji, podczas którego zdarzały się nawet dni, w których nie diagnozowano ani jednego nowego przypadku. Od ostatniego tygodnia kwietnia liczba nowych zakażeń zaczęła jednak szybko rosnąc. Obecna średnia siedmiodniowa wynosi już ponad 25 tysięcy, mniej więcej tyle samo co podczas drugiej fali jesienią zeszłego roku. Za znakomitą większość nowych infekcji odpowiada właśnie bardziej zaraźliwa Delta.
Eksperci są podzieleni co do tego, czy w takich warunkach rząd powinien rezygnować z restrykcji. Część uważa, że powinno się z tym poczekać aż sytuacja zostanie opanowana i liczba nowych zakażeń znowu zacznie spadać. Inni uważają jednak, że sytuacja wcale nie jest taka zła. Zwracają uwagę, że Delta atakuje głównie młodsze, jeszcze niezaszczepione osoby, w wypadku których ryzyko ciężkiej postaci COVID-19 jest małe, a w wypadku osób zaszczepionych infekcja nią jest relatywnie niegroźna. Zauważają, że liczba zgonów wypłaszczyła się pod koniec marca i na razie nie widać jej znaczącego wzrostu.
Johnson przyznał, że zniesienie pozostałych restrykcji spowoduje wzrost nowych infekcji, nawet do 50 tysięcy dziennie pod koniec lipca, a Brytyjczycy „będą musieli, niestety, pogodzić się z większą liczbą zgonów na Covid”. Stwierdził jednak, że jeżeli Wielka Brytania nie otworzy się teraz, to będzie musiała zrobić to jesienią albo czekać z tym do przyszłego roku.
Wielu ekspertów uważa, że czekanie do jesieni jest złym rozwiązaniem, bo wtedy wirus będzie miał lepsze warunki do rozprzestrzeniania się, chociażby przez powrót dzieci do szkoły, i nieunikniony wzrost zakażeń będzie dużo bardziej dotkliwy. Inni uważają jednak, że warto poczekać, gdyż wtedy większość dorosłych Brytyjczyków będzie już w pełni zaszczepiona. Johnson zgadza się z tymi pierwszymi – powiedział, że jesienią wirus „będzie miał przewagę” i otwieranie się wtedy to zbyt duże ryzyko.
Na razie nie jest do końca jasne, jakie konkretnie obostrzenia zostaną zniesione 19-ego. Johnson potwierdził jak na razie, że zostanie zniesiony limit osób na weselach, pogrzebach itp. Restauracje będą mogły przyjmować pełną liczbę gości, a imprezy na dużą skalę nie będą już wymagały specjalnych certyfikatów, więc dyskoteki i kluby nocne po raz pierwszy od pierwszego lockdownu będą mogły wznowić normalną działalność. Zostanie zniesiony również nakaz noszenia maseczek w transporcie zbiorowym i miejscach publicznych – chociaż Johnson zaznaczył, że z troski o innych nadal będzie ją nosił. Zniesiony zostanie również nakaz zachowywania dystansu 1 metra od innych osób.
Nadal pozostanie nakaz poddawania się samoizolacji przez osoby, u których zdiagnozowano COVID-19. Johnson zapewnił jednak, że tzw. paszport covidowy, który w UK ma formę aplikacji na telefon potwierdzającej szczepienie, bycie ozdrowieńcem lub negatywny test na koronawirusa, nie będzie w żaden sposób wymagany przez przepisy. Dodał jednak, że jeśli właściciele np. baru czy kawiarni będą żądali ich okazania od klientów, to będą mieli do tego prawo.
Plany Johnsona nie podobają się opozycji. Lider laburzystów sir Keir Starmer stwierdził, że w sytuacji rosnącej liczby infekcji „zdjęcie wszystkich restrykcji naraz jest nieodpowiedzialne”. Jego zdaniem rząd powinien zastosować „zbilansowane podejście lub właściwy plan”, w którym restrykcje byłyby znoszone bardziej stopniowo. Zasugerował też, że Brytyjczycy nadal powinni nosić maseczki w zamkniętych przestrzeniach i w transporcie zbiorowym.