Politycy różnych partii zostali przez nas zapytani o to, czy poparliby projekt obostrzeń dla osób bez certyfikatu covidowego. Poseł PiS-u stwierdził, że na razie jest za wcześnie, aby o tym dyskutować. Politycy opozycji uważają natomiast, że takie rozwiązanie jest konieczne. - Na chwilę obecną nie ma zagrożeń, co do obostrzeń - przekonywał Jan Mosiński z Prawa i Sprawiedliwości.
Marszałek Witek zaprosiła na środę na godz. 12 szefów klubów i kół parlamentarnych na rozmowę w sprawie wyjścia ponad podziałami z projektem ustawy dotyczącym weryfikacji szczepień pracowników. Według niej, jeżeli kluby i koła parlamentarne na środowym spotkaniu wyrażą zgodę i wolę współpracy, powinien powstać międzyklubowy zespół, który wypracuje założenia ustawy.
Procedowanie tej ustawy otwiera dyskusje na temat wprowadzenie ewentualnych obostrzeń dla osób nieposiadających certyfikatu covidowego. Takie rozwiązania funkcjonują już w wielu państwach Unii Europejskiej, gdzie częściowym lockdownem objęte są osoby, które nie są zaszczepione, lub nie uzyskały odporności w wyniku zakażenia koronawirusem.
Zapytaliśmy polityków różnych partii politycznych o to, czy poparliby projekt ewentualnych obostrzeń dla osób niezaszczepionych.
Poseł Prawa i Sprawiedliwości Jan Mosiński stwierdził, że jest za wcześnie, aby na ten temat rozmawiać, ponieważ nie wiadomo, czy w tym roku w Polsce zostaną wprowadzone jakiekolwiek obostrzenia niezależnie od tego, czy obejmą one tylko niezaszczepionych, czy też nie. - Na chwilę obecną nie ma zagrożeń, co do obostrzeń. Zobaczymy, jak się wykształtuje to apogeum, jeżeli uda się „spłaszczyć” tę liczbę zakażeń w połowie grudnia, to zapewne nie będzie trzeba żadnych obostrzeń wprowadzać - stwierdził.
- Jeżeli jednak ta tendencja wzrostowa będzie się utrzymywać i będzie powyżej 45, 50 tysięcy zakażeń dziennie, to wówczas trzeba będzie pomyśleć o tym, jakie działania powinien podjąć rząd, aby chronić obywateli, ale też sami obywatele powinni siebie chronić, poddając się tym wszystkim wymogom, które obowiązują. A że tak nie jest, to widzimy to gołym okiem
- podsumował Jan Mosiński.
Głos zabrała także posłanka Inicjatywy Polskiej - Koalicji Obywatelskiej Katarzyna Piekarska. Polityk przyznała, że poparłaby taki projekt. - To oczywiście zależałoby od tego, jak dalekie byłyby to ograniczenia, ale uważam, że ludzie, którzy się zaszczepili, mają prawo do tego, żeby unikać dalszego zakażenia - stwierdziła.
- Myślę, że mamy prawo do tego, żeby być zdrowi. Nie jestem zwolenniczkom obowiązkowym szczepień na covid, byłoby to w mojej ocenie zbyt daleko idące, ale sądzę, że pewne ograniczenia dla osób, które się nie chcą zaszczepić - niezależnie od tego, czy nie wierzą w wirusa, szczepionkę czy naukę - powinny być wprowadzone dla bezpieczeństwa naszego wspólnego. Osoby, które nie chcą się zaszczepić, nie powinny móc iść na przykład do teatru, kina czy restauracji. Chodzi tutaj o bezpieczeństwo osób, które się szczepią i tych, które z przyczyn zdrowotnych nie mogą tego zrobić
- podkreśliła Katarzyna Piekarska.
Senator Polskiego Stronnictwa Ludowego Jan Filip Libicki stwierdził, że „jesteśmy w takiej sytuacji, że jakaś forma skłonienia ludzi do szczepień, także w formie prawnej powinna być wprowadzona”. - Jak ona powinna wyglądać, to musiałbym się zapoznać ze szczegółami takiego rozwiązania, gdybym miał je popierać - powiedział.
- Uważam, że jesteśmy w sytuacji, w której jakaś forma przymusu i restrykcji dla osób niezaszczepionych powinna być wprowadzona
- dodał Jan Filip Libicki.
Do sprawy odniósł się także poseł Lewicy Andrzej Szejna. - Myślę, że poparłbym taką propozycję. Takie rozwiązania funkcjonują w Europie w krajach, które mają mądrzejsze rządy
- stwierdził.
- Czwarta fala pandemii wydaje się dzisiaj zagrożeniem wcale nie mniejszym niż poprzednie i osoby, które są niezaszczepione, powinny nie zagrażać pozostałym, skoro nie chcą dbać o siebie i o innych. To jest ich sprawa, ale w ramach solidarności społecznej muszą ponieść tego konsekwencje. Mam także szczerą nadzieję, że wprowadzenie może nie restrykcji dla niezaszczepionych, ale przywilejów dla zaszczepionych spowodowałoby, że więcej osób zdecydowałoby się na to, żeby zaszczepić się
- zaznaczył Andrzej Szejna.