- Są dwa cele i to bardzo wyraźnie, zostały one zdefiniowane - jeden świadomie, drugi nieświadomie. Otóż pierwszy - wywoływanie strachu. (...) Drugi cel - rzeczywiście istniało bardzo duże prawdopodobieństwo, że jakiś przypadek koronawirusa zostanie stwierdzony przed konwencją Małgorzaty Kidawy-Błońskiej - mówił w programie "W Punkt" na antenie Telewizji Republika w rozmowie z Katarzyną Gójską redaktor naczelny "Gazety Polskiej" i "Gazety Polskiej Codziennie" Tomasz Sakiewicz.
Mimo że w Polsce nie ma jeszcze koronawirusa, to politycy opozycji twierdzą inaczej. Część twierdziła nawet, że rząd ukrywa przypadki zakażenia i ogłosi je pół godziny przed sobotnią konwencją kandydatki PO na prezydenta, Małgorzaty Kidawy-Błońskiej.
Tomasz Sakiewicz pytany o to, jaki cel miała opozycja twierdząc, że rząd ukrywa przypadki zakażenia koronawirusem w naszym kraju ocenił, że "są dwa cele i to bardzo wyraźnie, zostały one zdefiniowane".
Jeden świadomie, drugi nieświadomie. Otóż pierwszy - wywoływanie strachu. Strach jest ważnym elementem kampanii Platformy Obywatelskiej. (...) Strach przed tym, że wyjdziemy z UE, strach przed tym, że zawali się budżet itd. Straszenie. A wiadomo, że ludzie najbardziej boją się zarazy, epidemii, bo jest nieznana, nie wiedzą z czym mają do czynienia. I w krótkim momencie, zanim ludzie zorientują się jaka jest skala, jaki jest problem, wywołanie strachu jest bardzo skuteczne
- wyjaśnił.
Zdaniem redaktora Sakiewicza "drugi cel - rzeczywiście istniało bardzo duże prawdopodobieństwo, że jakiś przypadek koronawirusa zostanie stwierdzony przed konwencją Małgorzaty Kidawy-Błońskiej".
To siłą rzeczy przykryje konwencję i postanowili to uprzedzić i ewentualną winę za pecha przerzucić na władzę, przynajmniej tonując część przekazu, że jednak należy mówić o Kidawie-Błońskiej, a nie koronawirusie, bo przecież ma "wspaniałą konwencję". Oni uprzedzili ewentualnego pecha, nie mieli tego pecha, ale też trochę wybiegli i przestrzelili siłą straszenia, bo jednak zostało to zauważone
- mówił.