Kiedy już tak „pobędziemy” ze sobą okaże się, że mamy fajnych partnerów, mądre dzieci. Tylko trzeba chcieć - mówi w rozmowie z Niezalezna.pl pedagog specjalny Klaudia Grudkowska, tłumacząc, jak w dobrej kondycji psychicznej odbywać trwającą obecnie kwarantannę, stan zawieszenia z powodu epidemii koronawirusa w Polsce.
Wiele osób musi zmierzyć się po raz pierwszy od dawna z sytuacją, w której ze swoimi bliskimi będzie spędzać, co najmniej 14 dni 24 h/dobę i nie są to wakacje, gdzie się zwiedza itd. Przebywamy w jednym otoczeniu, za drzwiami koronawirus. Czy taką sytuację da się oswoić?
Żyjemy intensywnie, szybko, pracujemy często w kilku miejscach. W domu przebywamy krótko. To zazwyczaj późne popołudnia, wtedy dzielimy czas na gotowanie, sprawdzanie lekcji dziecku lub zmęczeni odbywamy krótką wieczorną rozmowę…Tymczasem świat się zatrzymał. Tempo życia jest wolne. To bardzo trudna sytuacja dla osób, które żyły do tej pory szybko. One mogą tę sytuacje przeżywać bardzo poważnie. To jakby dzikiego kota zamknąć nagle na kilku metrach. Obecną sytuacje oczywiście da się oswoić, ale powoli, tak jak wszystko, tak jak oswajamy się ze wszystkimi innymi zmianami do tej pory w naszym życiu. Warto pamiętać, że w tym czasie można pracować zdalnie. To duży plus. A po zakończeniu pracy można nadrobić zaległości książkowe czy filmowe. I to najważniejsze: możemy otworzyć się na drugiego człowieka. Przypomina mi się wpis pewnej osoby na portalu społecznościowym „ 5 dzień kwarantanny, okazało się, że mieszkam z bardzo fajną dziewczyną, Dowiedziałem się, że od 20 lat jesteśmy małżeństwem i mamy dzieci, również cudowne”. Kiedy już tak „pobędziemy” ze sobą okaże się, że mamy fajnych partnerów, mądre dzieci. Tylko trzeba chcieć. Ja jestem optymistką i szukam zawsze dobrych stron. Ktoś mógłby zarzucić, że może się okazać, że bycie pod wspólnym dachem skończy się rozwodem lub przemocą domową. Ja apeluje jednak, szukajmy dobrych stron. Celebrujmy wspólne posiłki, zagrajmy w Double, obejrzyjmy razem film. Spójrzmy na swoich partnerów tak jak wtedy, kiedy się poznaliśmy. Wspominajmy miłe chwile, oglądajmy zdjęcia.
Na co dzień większość z nas mówi o tym, że zbyt mało czasu poświęca swojej rodzinie, teraz możemy powiedzieć - nadarza się taka okazja. Tylko właśnie nie znamy jej ram czasowych, czy to nie będzie budziło w nas niepokoju, a w konsekwencji frustracji i wyładowywania na bliskich swoich emocji?
Sytuacja pojawiła się nagle. Zostajemy zamknięci w domach z rodzinami. Frustracja i złość będzie się pojawiać, to normalny ludzki odruch. Każdy z nas na stres reaguje inaczej. Jedni popadają w apatię, inni stają się nerwowi i swoje lęki i frustracje wyładowują na rodzinie. Dlatego nie zmuszajmy swoich bliskich, aby nagle stali się wzorami ojców, wzorami matek, duszami towarzystwa, które podzielą nasze gusty i poglądy. Dajmy im czas.
Co zrobić, żeby to był owocny czas, a nie czas frustracji dla wszystkich stron?
Ważne, by uwolnić umysł od napierających informacji. To nie zadzieje się z dnia na dzień, o czym wspominałam wcześniej. Należy odczekać kilka dni i przestawić się na tryb zwolniony. Wykonywać zdalnie swoje czynności służbowe, kontaktować się z innymi pracownikami, a każdą wolną chwilę poświęcić sobie i rodzinie. Każdy z nas potrzebuje czasu dla siebie. Teraz jest dobry moment. Nie musimy gonić rano do pracy, możemy pozwolić sobie na kilka chwil snu więcej. Kiedy jesteśmy w zgodzie z samym sobą, wypoczęci to nie przenosimy negatywnych emocji na innych.
Większość z nas musiała przemeblować przynajmniej chwilowo swój świat. Tydzień, dwa, trzy…ile człowiek bez uszczerbku dla zdrowia psychicznego jest w stanie wytrzymać w nowej i nie do końca komfortowej dla niego sytuacji? Jak sobie samemu pomóc?
Przede wszystkim nie należy się zupełnie odciąć od świata. W dobie telefonów komórkowych i ogólnodostępnego internetu utrzymujmy kontakty z naszymi znajomymi z pracy. Ale wykorzystajmy ten czas również, aby np. nadrobić zaległości w domu czy to wobec samego siebie czy np. kulinarne. Zadbajmy o wygląd, wypróbujmy zapomniane przepisy kulinarne, stosujmy techniki relaksacji. To tylko przykłady, bo to jak sobie pomóc jest sprawą indywidualną Najważniejsze to nie ulegać panice innych. Polecam treningi relaksacji.
Nie musimy wychodzić do pracy, szkoły, więc większość czasu możemy spędzić w piżamie, dresie rozczochrani, to dobry pomysł?
Absolutnie nie!!! Widok osoby w rozciągniętym dresie czy podkoszulce, bez ułożonych włosów przez dłuższy czas…to smutny obrazek. Teraz chodzi o to, by nie fundować sobie smutku. Nie możemy popadać w skrajności. Każdy powinien dbać o siebie. Mieszkamy z innymi zmobilizujmy się dla nich, ale zmobilizujmy się sami dla siebie. Pomimo tego, że jesteśmy w domu zadbajmy o siebie dla bliskich i dla siebie samych. Zupełnie inaczej czujemy się i inaczej mobilizujemy się do działania, gdy kolokwialnie mówiąc „ogarniemy” swój wygląd. A właśnie o to dobre samopoczucie teraz chodzi. Kiedy ktoś przestaje dbać o siebie, budzi to niepokój, bo może być oznaką np. depresji.
Jak, gdzie szukać motywacji do tego, aby w tym czasie narodowej kwarantanny jednak nie zdemotywować się?
W obecnej sytuacji motywować do działania może wszystko, zależy od człowieka. warto utrzymywać kontakty telefoniczne, on line, trzeba pracować, dbać o siebie. W skrócie robić to, co do tej pory tylko inaczej i na mniejszej powierzchni. Tak to tłumaczę, żeby było łatwiej.
Patrzymy na dzieci i często wydaje nam się nam dorosłym, że nie zdają sobie do końca sprawy z tego, co się dzieje, wiec zakładamy, że pewnych rzeczy nie trzeba im tłumaczyć. Rzeczywiście tak jest?
Poziom wiedzy zależy od możliwości rozwojowych dziecka. Dzieci są doskonałymi odbiornikami emocji swoich bliskich. Widzą, czują i słyszą, że coś jest inaczej. Przestają chodzić do przedszkola i do szkoły. Obserwują, że rodzice nie chodzą do pracy, widzą stosy zapasów, Wiedza im się należy jak każdemu. Ważne jak te wiedzę przekazać. Sposób rozmowy trzeba dostosować do wieku dziecka i jego możliwości poznawczych.
Jak pomóc im odnaleźć się w nowej rzeczywistości?
Młodsze dzieci nie mają aż takich obaw w związku z pandemia, jak dorośli. Dla maluchów to trudny czas, bo nie mogą bawić się z innymi dziećmi. Zaburzyło im się życie społeczne, które jest dla dzieciaków niezwykle ważne. Ale z nimi trzeba rozmawiać, że tak się stało. To ciężki czas dla rodziców, bo muszą im ten czas pobytu w domu zagospodarować. Nie trzeba jednak specjalnych zabiegów. Uważam, że dzieci dobrze się sprawdzą pomagając w kuchni czy wszelkich pracach domowych. Tylko trzeba je dobrze zmotywować i chwalić, nawet, jeśli coś się nie uda.
Młodzież jest w innej sytuacji, bo egzaminy, matura itp. Ich trzeba mocno wspierać, ponieważ młodzież mamy ambitną. Warto rozmawiać, tłumaczyć, że taka sytuacja się skończy i wszystko wróci do normy. Najważniejsze jest zdrowie, a egzaminy i studia poczekają, by ten czas wykorzystywać na pogłębianie wiedzy.
Przychodzi nam teraz pogodzić w naszej enklawie spokoju i wytchnienia - jakim jest dom - świat szkoły, pracy i właśnie dotychczasowego domu. To jest możliwe do zrealizowania? Jak to pogodzić?
Jesteśmy poniekąd zmuszeni do pogodzenia wszystkiego. Można to wszystko pięknie połączyć. Najważniejsze w tym wszystkim jest rozsądne planowanie kolejnych zajęć, a także zaangażowanie wszystkich domowników w obowiązki domowe..
Czy coś z tego przemeblowanego chwilowo świata zostanie z nami, w naszej psychice na zawsze, czy jednak za chwilę zamkniemy drzwi, spalimy most z napisem koronawirus wrócimy do tego, co było?
Oczywiście, że po tej sytuacji coś w nas zostanie. W każdym jednak coś innego, w zależności od tego jak to przeżywali, co ich dotknęło. Ktoś z dużym temperamentem objęty przymusową kwarantanną może zapamiętać to, jaki wydarzenie traumatyczne, a inna osoba o dość spokojnym usposobieniu wspomni to, jako czas bardzo przyjemny, inni będą z tego żartować, bo nie doświadczyli osobiście. Natomiast osoby, które zachorowały czy straciły bliskich będą miały to w pamięci długo i na poważnie…Tego mostu od tak nie da się spalić.