Jak komisje śledcze zdemaskowały głupotę polityków od ośmiu gwiazdek Czytaj więcej w GP!

Gronkiewicz-Waltz atakuje rządy PO i Kopacz

Wiceprzewodnicząca Platformy Obywatelskiej Hanna Gronkiewicz-Waltz nie zostawia suchej nitki na reformie szpitali autorstwa byłej minister zdrowia Ewy Kopacz.

Wiceprzewodnicząca Platformy Obywatelskiej Hanna Gronkiewicz-Waltz nie zostawia suchej nitki na reformie szpitali autorstwa byłej minister zdrowia Ewy Kopacz. Zaskarżyła ustawę do Trybunału Konstytucyjnego.

Mamy nowy zaskakujący rozdział historii sporu w sprawie prywatyzacji służby zdrowia. Dotychczas toczył się on pomiędzy Prawem i Sprawiedliwością a Platformą Obywatelską. Udział w tym sporze miała również i ma nadal Solidarność. Prawo i Sprawiedliwość oraz Solidarność występują przeciwko robieniu ze zdrowia i życia ludzi przedmiotu gry rynkowej. Gdy te najwyższe wartości stają się jedynie towarem, nikt nie może być pewny, że otrzymywana pomoc medyczna wynika z troski o danego pacjenta, czy może raczej o zarobek osób, które tej pomocy udzielają.

Nos Pinokia

Sporowi wokół służby zdrowia towarzyszy hipokryzja rządzących. Mam w pamięci procesy w trybie wyborczym z 2007 r. o zatajenie przez PO zapisów programowych zapowiadających prywatyzację służby zdrowia albo z 2010 r., kiedy prezydencki sztab wyborczy PO wypierał się zamiarów prywatyzacji szpitali. Platforma do dziś oficjalnie odżegnuje się od robienia ze zdrowia towaru, mimo że praktyka Polaków, zmuszonych do korzystania ze służby zdrowia pod rządami ludzi PO, dowodzi czegoś innego. To dlatego na manifestacjach i protestach Solidarności najczęstszym wizerunkiem premiera Tuska jest ten z długim nosem Pinokia.

Tym bardziej z zaskoczeniem odkryłem niedawno, że PiS i Solidarność zyskały najmniej spodziewanego sojusznika. Wiem, jak sensacyjnie to zabrzmi, ale mówię o Hannie Gronkiewicz-Waltz. O wiceprzewodniczącej Platformy Obywatelskiej, która używając zarzutów i argumentów Prawa i Sprawiedliwości, niezwykle ostro atakuje ustawę o działalności leczniczej z 2009 r. autorstwa Ewy Kopacz. Nie zostawia na tym akcie prawnym suchej nitki. Zarzuca wprost, że rozwiązania zawarte w ustawie mają charakter antyspołeczny, przeczący zasadom sprawiedliwości społecznej i zadowalający jedynie ich pomysłodawcę, tj. ministra zdrowia.

Pani prezydent grzmi 

Sprawa na razie nie przebiła się szerzej do mediów, bo chodzi o pisemny wniosek do Trybunału Konstytucyjnego złożony przez Hannę Gronkiewicz-Waltz po cichu w sierpniu tego roku. Wniosek o stwierdzenie niezgodności z konstytucją rzeczonej ustawy. Mówiąc prościej, skarga dotyczy zmuszenia samorządów do przejęcia finansowania świadczeń zdrowotnych bez zapewnienia im środków na ten cel. Tymczasem konstytucja nakłada obowiązek sfinansowania tych świadczeń na ministra zdrowia i Narodowy Fundusz Zdrowia. Ustawodawca nie dopełnił również obowiązku określenia, na czym polega finansowanie – czy jest to zadanie własne, czy zlecone. Brak tym samym podstawy prawnej do takich wydatków w gminach.

„Takie działanie ustawodawcy jest niezgodne z Konstytucją RP, bo zadań samorządu nie można tylko domniemywać” – czytamy w uzasadnieniu wniosku, kierującym ustawę zdrowotną do TK. Dopełnienie tego konstytucyjnego obowiązku pociągnęłoby za sobą konieczność zaopatrzenia jednostek samorządowych w odpowiednie do tego zadania środki. Pani prezydent więc grzmi i oskarża: „Brak podania rzeczywistych powodów narzuconych rozwiązań, a wręcz wskazywanie na inne domniemane przesłanki przeczy zasadzie demokratycznego państwa prawa”. Albo: „Ustawodawca redaguje przepisy w sposób ukrywający rzeczywiste intencje. Dąży do wyeliminowania publicznych zakładów opieki zdrowotnej jako świadczeniodawcy i zastąpienia ich spółkami kapitałowymi” – czytamy w ww. wniosku. Można też z niego się dowiedzieć, że „fakt przekształcenia [np. szpitala w spółkę – przyp. J.Ś.] sam w sobie nie daje żadnych gwarancji polepszenia sytuacji finansowej podmiotu”. No i jeszcze: „Dla samorządów nałożone obowiązki finansowe mogą okazać się nie do podźwignięcia. Przekazując w sposób utajony zadania dotyczące finansowania świadczeń zdrowotnych, ustawodawca nie bierze pod uwagę, że samorządy nie będą w stanie przejąć nowych ciężarów bez szkody dla zadań własnych realizowanych z mocy ustawy i bez zagrożenia dla prowadzonych inwestycji”. 

Gdy nie wiadomo o co chodzi…

Co się stało z panią prezydent Warszawy, że nagle doznała takiego olśnienia? Zmieniła poglądy i idzie drogą Jarosława Gowina? Nic z tych rzeczy. Zwyczajnie chodzi o pieniądze.

W wypadku ustawy, o  której mowa wyżej, powody są szczególnie poważne i sprawa dotyczy wszystkich samorządów będących podmiotami tworzącymi dla samodzielnych zakładów opieki zdrowotnej w Polsce.

Przypominam sobie wywody minister Kopacz poprzedzające uchwalenie tej ustawy. Tyrady na komisji trójstronnej, że jedynym panaceum na bolączki służby zdrowia jest kodeks handlowy. Zapowiadała zastąpienie przysięgi Hipokratesa wynikającą z kodeksu handlowego odpowiedzialnością karną zarządów za działanie na szkodę spółki. „Pierwsza macherka, frontmenka” – jak nazwała ją posłanka Beata Sawicka, obiecując agentom CBA możliwość „kręcenia lodów”, bo „biznes na służbie zdrowia będzie robiony” – przeforsowała w Sejmie ustawę, która zmierza do likwidacji publicznej formy organizacyjno-prawnej wykonywania świadczeń zdrowotnych i zastąpienia jej zwykłymi spółkami kapitałowymi. Stawia to znak zapytania nad możliwością realizacji równego dostępu obywateli do świadczeń opieki zdrowotnej finansowanych przez państwo, co gwarantuje konstytucja.

Jest wiedzą powszechną, że środków na ochronę zdrowia w systemie jest za mało. Od dawna twierdzę, że to niedofinansowanie w połączeniu z zapisami ustawy miało w zamyśle autorów chytrze doprowadzić do wymuszenia sprywatyzowania systemu ochrony zdrowia. Dzisiaj tę Amerykę odkryła druga osoba w PO Hanna Gronkiewicz-Waltz i rozpoczęła bezpardonowy atak na partyjną koleżankę. Nie bez powodu Gronkiewicz-Waltz bije na trwogę. Bomba tyka, a wybuch kolejnej afery sprokurowanej przez Platformę to tylko kwestia czasu. Już za chwilę okaże się, że udźwignięcie ciężaru zadłużenia publicznych placówek służby zdrowia przez będące często w kłopotach finansowych samorządy przekracza ich możliwości. Dziś Rada Warszawy i Gronkiewicz-Waltz przejawiają instynkt samozachowawczy i… protestują przeciw skutkom rządów PO.

Nie tylko to zdradza, że Platforma Obywatelska się sypie. Niestety, równie wyraźnie widać, jak zastraszające efekty swoich działań po sobie pozostawi.

 



Źródło: Gazeta Polska Codziennie

Janusz Śniadek