GaPol: TRUMP wypowiada wojnę cenzurze » CZYTAJ TERAZ »

G... chłopu nie zegarek

Zamiłowanie do luksusowych zegarków, które cechuje byłego ministra transportu, jest zjawiskiem dość powszechnym w naszym kraju. I nie tylko wśród polityków słusznej opcji.

Zamiłowanie do luksusowych zegarków, które cechuje byłego ministra transportu, jest zjawiskiem dość powszechnym w naszym kraju. I nie tylko wśród polityków słusznej opcji. Również w środowiskach uważanych powszechnie za elity artystyczne i temu podobne.

Tabloidy i „żurnale” dla lemingów oraz słoików pełne są wieści o poczynionych przez nasze gwiazdy medialne zakupach w luksusowych sklepach i o wydatkach na drogie napoje wyskokowe oraz posiłki w restauracjach uważanych za wykwintne i modne. Temat ten obok golizny i seksu napędza czytelników, a zwłaszcza czytelniczki. Politycy jak dotąd nie chwalili się posiadaniem różnych luksusów, choćby dlatego, że ich na markową torebkę dla żony za kilka tysięcy złotych nie stać. Ewentualnie skrzętnie ukrywają oczarowanie luksusem sprawionym pokątnie i niezgodnie z prawem.

W telewizji TVN24 jakiś celebryta polityczny zauważył, że namiętność Sławomira Nowaka do zegarków da się porównać do kolekcjonowania przez kobiety drogich fatałaszków. Moim zdaniem problem Nowaka da się łatwo wyjaśnić. On cierpi na kompleks niższości, takiej światowej, chciałby żyć i korzystać z dobrobytu jak różni dygnitarze zagraniczni, jak jakiś co najmniej Europejczyk. I dlatego obnosił się ze swoimi albo „pożyczonymi” od znajomych zegarkami, żeby naród ciemniaków zobaczył, że jest kimś, a nie jakimś chłopkiem roztropkiem, co to chwali się przed sąsiadem nowym traktorem. Nie wiedział zapewne, bo skąd miałby wiedzieć, że prezydent Francji Nicolas Sarkozy podczas wystąpienia wyborczego dyskretnie ściągnął z ręki luksusowy zegarek i włożył go do kieszeni, żeby nie narazić się na krytykę. To było tak: Murzyn podał mu rękę, a on wstydliwie zsunął z lewej ręki zegarek i schował go do kieszeni. Ale i tak mu to nie pomogło, bo wybory przegrał, a jego następca François Hollande przywalił najbogatszym takie podatki, że firmy bankrutują jedna za drugą. Jubilerskie również.

Obnoszenie się z bogactwem nie licuje ze statusem polityka. Także drogie garnitury Tuska nabyte za pieniądze podatników. Ludzie polityki powinni być ubrani schludnie, skromnie i elegancko. Tak, żeby nie denerwować opinii publicznej. Są wyjątki, jak na przykład europosłanka z SLD Joanna Senyszyn, obwieszona ozdobnymi kołami młyńskimi, które mają harmonizować z jej przenikliwym głosem. Ale ona nie ma wpływu ani na budowę dróg i autostrad, ani na stan naszej kolei. Ona nie ma żadnego wpływu. A Nowak miał i wszystko spartolił. Bo żeby być ministrem, trzeba się znać na czymkolwiek i imponować społeczeństwu sukcesami, a nie ozdobą naręczną.

Z tym jego zegarkiem jest jak z pociągiem pendolino. Zagraniczny, błyszczący, ozdobny, tylko na pokaz. Pożytku z niego nie będzie, tak jak ze Sławomira Nowaka i jego precjozów. Urodzony w Gdańsku, politolog z wykształcenia, powinien znać się na polityce i na pułapkach, jakie czyhają na prominentów i członków rządzących elit. Okazuje się jednak, że w naszej społeczności nie wystarczy urodzić się w mieście, żeby zostać mieszczaninem. Innymi słowy g... chłopu nie zegarek.

 



Źródło: Gazeta Polska Codziennie

Krystyna Grzybowska