Z okazji Światowego Dnia Turystyki dowiedzieliśmy się, że pod względem atrakcyjności znajdujemy się w pierwszej trzydziestce. I jesteśmy krajem znacznie bardziej egzotycznym od takiego Egiptu czy Francji.
I muszę się zgodzić z tą opinią Polskiej Organizacji Turystycznej. Jesteśmy nie tylko w pierwszej trzydziestce, ale w pierwszej setce, gdzieś na końcu tego peletonu. Chociażby w dziedzinie korupcji czy pogardy dla starego człowieka. Podobno po Euro 2012 zainteresowanie turystów zagranicznych Polską wzrosło o 75 procent. Zwłaszcza tą egzotyką. Nie powinno więc dziwić nikogo, że w środku lata młodzi Francuzi wybierają się do nas wyposażeni w puchowe kurtki i czapki uszatki, wierząc, że Polska sytuuje się w okolicach Uralu. A po drogach i ulicach biegają białe niedźwiedzie.
A co myślą Polacy o naszej egzotyce? Na słusznych portalach, które zamieściły te rewelacje naszych szefów od turystyki, internauci podkreślają egzotykę naszych dziur na drogach i ulicach, po których należy oprowadzać turystów z zagranicy. Jeden internauta zauważył, że liczni Szwajcarzy nie wiedzą, gdzie leży Polska ani czym się wyróżnia. Wszak u nas nie produkują sera szwajcarskiego ani tym bardziej szwajcarskich zegarków. A co produkują? Skąd ta egzotyczność? – zastanawiają się nasi rodacy.
I jeden z nich dał przytomną odpowiedź: „Polskę zamieszkują biali Murzyni, tyrający od rana do wieczora za psie pieniądze".
Piramid nie mamy, wieży Eiffla też, ani tym bardziej przednich win czy gajów oliwnych. Ale mamy stolicę, którą rządzą, że zacytuję nieocenionego Jana Pietrzaka: „kołki, pachołki, słupki, paliki...". I to jest prawdziwa egzotyka, która dopada cudzoziemca i wprawia go w zachwyt. A wpadnie w jeszcze większy zachwyt, jak się dowie, że Polską rządzą słoiki, z prezydentem na czele. I będzie to prawdziwą atrakcją turystyczną. Na Zachodzie rządzą politycy, a w III RP, krainie usytuowanej w środku Europy, rządzą przybysze z wiejskiego kosmosu, wiocha, która uważa się za ucywilizowaną elitę wielkomiejską. Buda Ruska i wiele innych „posiadłości". I te słoiki pogardzają małymi słoiczkami, które harują na ich luksusowe życie w Belwederze. Nie ma co, Polska jest jak najbardziej egzotycznym krajem, turyści walą do nas drzwiami i oknami. Przybywają ciężarówkami ze Wschodu, zaopatrując ludzi w papierosy, alkohole i narkotyki. Nielegalnie. A my zaopatrujemy turystów z Zachodu w pierogi, tanią wódkę i tanie panienki.
Polska jest pięknym krajem, ale wcale nie dlatego, że było Euro 2012 i wybudowaliśmy nikomu niepotrzebne najdroższe stadiony w Europie, ale dlatego, że mamy wspaniałą przyrodę i gościnnych obywateli. Ale trudno liczyć na rozwój turystyki w kraju tak straszliwie zaniedbanym i pogardzanym przez rządzących. Turyści przybywają na chwilę, tymczasem dwa i pół miliona Polaków wyjechało, opuszczając swoją Ojczyznę być może na zawsze. Uciekli przed postkomunistyczną egzotyką, przekleństwem naszych czasów. Wyjechali nie na wycieczkę turystyczną, na którą ich nie stać, lecz za chlebem.
Źródło: Gazeta Polska Codziennie
Krystyna Grzybowska