Koszulka "RUDA WRONA ORŁA NIE POKONA" TYLKO U NAS! Zamów już TERAZ!

Polityka też będzie zabroniona

Obrazek z Brukseli: Premier III RP Donald Tusk wita się z przewodniczącym Komisji Europejskiej José Manuelem Barroso. Portugalczyk zerka na ubranko naszego premiera i z uznaniem chwali Tuska.  

Obrazek z Brukseli: Premier III RP Donald Tusk wita się z przewodniczącym Komisji Europejskiej José Manuelem Barroso. Portugalczyk zerka na ubranko naszego premiera i z uznaniem chwali Tuska.
 
Masz piękny garnitur, Donald, czy to Armani? Nie – odpowiada przez tłumaczkę premier dużego państwa Europy Środkowej – to Vistula. Vistula, Vistula – głowi się Barroso, gdzie produkuje? W moim kraju, w Polsce, rzuca przez tłumaczkę Donald T., czerwony ze wstydu. Aha – zauważa szef KE i odpływa w siną dal. Po powrocie do Warszawy premier dużego państwa europejskiego skarży się swoim kolegom partyjnym: Olali mnie, bo nie mam markowego garnituru, stać mnie tylko na Vistulę, trzeba coś z tym zrobić, bo inaczej stracę swoją pozycję, z takim trudem wypracowaną przez sześć lat. I szansę na następstwo po Barroso, który nie musi się troszczyć o garnitury, stać go, żeby kupować ze swojej pensji w najlepszych domach mody.
 
Seks, sushi & PO
 
Koledzy z Platformy Obywatelskiej w ramach wydatków statutowych zakupili szefowi parę modnych, markowych i całkiem zagranicznych uniformów plus koszule, gacie i skarpetki. Uznali też, że należy dorównać stylowi życia przywódców zachodnich i w ramach działalności statutowej uczestniczyć w bunga-bunga, w nocnym klubie z paniami zlizującymi sobie śmietanę z nagich piersi. Dał nam przykład Berlusconi, jak zwyciężać mamy. Pijemy też markowe wina i palimy markowe cygara, po prostu Zachód – entuzjazmują się dworacy zbierający z podłogi resztki sushi, które spadły z gołej striptizerki. W ten oto wyżej opisany sposób wielki świat wkroczył na salony. Naród musi zrozumieć, że wizerunek państwowego przywódcy musi kosztować i nie powinien się dziwić, że wydaje się na to pieniądze z jego podatków.
 
By żyło się lepiej                
 
Zrobił się skandal i premier dał odpór, zapowiadając odebranie wszelkich pieniędzy partiom politycznym. Na co im pieniądze? Przecież Kaczyński nie nosi Armaniego i nie pali cygar, na dodatek nie ma nawet konta, na którym mógłby składać swoje partyjne dochody. Budżet PO będą zasilali lemingi i darczyńcy ze sfer korupcjogennych. Grunt to światowe życie najbardziej europejskiej elity na wschód od Odry. I nikt nam nie będzie wypominał, że hulamy za państwowe pieniądze, będziemy hulać za swoje. I będzie śmiesznie, bo partię Kaczyńskiego będą finansowały mohery, po dwa złote od emeryta. I będzie po PiS-ie. A o to nam przecież chodzi.
 
Cisza przed burzą
 
Będziemy rządzili tą hołotą do końca świata, a nawet dłużej. Pomogą nam takie autorytety moralne, jak np. święta krowa mediów Lech Wałęsa, który powiedział: „Kaczyński tyle sobie nagrabił, że może czuć się w niebezpieczeństwie". Myśmy się nie nagrabili, my bierzemy sobie to, co nam się należy. A jak się nie podoba, uchwalimy ustawę zabraniającą zakładania partii krytycznych wobec PO, bo uprawiają politykę. Polityka będzie też zabroniona, z wyjątkiem naszej, bo jest słuszna.
 
Tak sobie gaworzą platformersi, popijając markowe wino. Nieświadomi nadchodzącego tsunami, bo tsunami już tak ma, przychodzi nagle i po diable.
 

 



Źródło: Gazeta Polska Codziennie

Krystyna Grzybowska