Minister Sławomir Nowak, który o świcie biega po dworcu i sprawdza, czy wdrażanie nowego rozkładu jazdy pociągów nie spowodowało katastrofy, to widok wart każdych pieniędzy. Widać z tego, że nie tylko przeciętny Kowalski wie, jak fatalnie działa PKP, odpowiedzialny za to minister także. Po doświadczeniach ostatnich lat, gdy bałagan sięga zenitu, Polacy przyzwyczaili się że na kolei jest jak w PRL.
Pociągi się spóźniają, psują, niekiedy wykolejają, a niestety też tragicznie zderzają, a minister z gospodarskimi wizytami lustruje od święta (kiedyś w Dzień Kolejarza, dziś w dzień nowego rozkładu) „stan kolei”. Jedynym
novum tej kpiny w biały dzień i sposobu uprawiania propagandy jest Twitter, dzięki któremu zadowolony z siebie minister celebryta może ogłaszać o 7 rano z Dworca Centralnego:
„Na DC spokój. Inne dworce także. Syt. na bazie IC na Grochowie opanowana”. I wrzucać fotki z telefonu. Otóż wszyscy wiemy, że sytuacja nie jest opanowana. Polacy jeżdżą koleją w urągających dużemu państwu UE warunkach, a PKP zarządzają – za ciężkie i nienależne im w gruncie rzeczy pieniądze – partyjni nominaci.
Za to m.in. odpowiada biegający wczoraj po dworcu były model, któremu, traf chciał, zdarzyło się, na nasze nieszczęście, tym wszystkim zarządzać.
Źródło: Gazeta Polska Codziennie
Joanna Lichocka