O to, żeby nie pominąć kogoś, kto może się poczuć zawiedziony; o alergików, których księża zmuszają do spożywania hostii pieczonej z mąki pszennej; o słowa na „cha”, „pe” i „pie”, uważane nie wiedzieć czemu za brzydkie, a przecież są takie same jak każde inne; wreszcie o polskość, by nie zarosła błonami podłości. Uff! Ileż to trosk i ważnych spraw „Gazeta Wyborcza” ma na głowie! Zimno się robi od tej troski. „Wyborcza” w obrzydliwym tekście o Agacie Dudzie „usiłowała wyjaśnić plotki” o prezydencie i jego żonie. „Nie potraktowali ich jako faktu”, ale jednak je podali. Nie chcieli ich powtarzać, ale powtórzyli. Ostrzegli, że podała je osoba znana z kolportowania oszczerstw, ale się pod nią podpięli. Chcieli zdezawuować, ale potwierdzili. Czy coś wyjaśnili? Chyba nie bardzo, skoro się tłumaczą. „Absurdalnie” oskarża się ich o antysemityzm. A oni tylko wspomnieli o żydowskim pochodzeniu ojca Pierwszej Damy. Ach, ta sławna wolność słowa. Co kto nam przyniesie do redakcji, to smarujemy, bo jak tego uniknąć? Jeżeli czytelnicy źle ich zrozumieli, jest im „przykro”. Nowe słówko? Już nie „przepraszamy”, że celowo wyrżnęliśmy kogoś prosto w twarz?
Źródło: Gazeta Polska Codziennie
Teresa Bochwic