W poniedziałkowe popołudnie mieszkańcy ekskluzywnej dzielnicy Hamburga (Othmarschen) zostali ewakuowani. Powodem było odkrycie podczas prac budowlanych 250 kilogramowej bombę lotniczej z czasów drugiej wojny światowej. Dopiero po jej rozbrojeniu rzecznik straży pożarnej przyznał, że tym razem było o włos od tragedii.
Na osiedlu domków jednorodzinnych Othmarschen – prawie nad samą Łabą – prowadzono prace budowlane. W ich trakcie robotnicy natknęli się w ziemi na twardy przedmiot metalowy, który okazał się 250 kilogramową bombą lotniczą, zrzuconą na miasto podczas alianckich nalotów. Wezwane odpowiednie służby szybko zabezpieczyły teren.
Natychmiast zarządzono alarm i ewakuację wszystkich mieszkańców w promieniu siedmiuset metrów od miejsca znaleziska.
fot. Waldemar Maszewski/niezalezna.pl
Najpierw zajęto się mieszkańcami, bowiem saperzy stwierdzili, że zapalnik w bombie został uszkodzony i jest tak bardzo przerdzewiały, iż
praktycznie w każdej chwili może dojść do eksplozji. Ewakuowano około tysiąca osób, zamknięto wszystkie ulice, jak również przebiegającą obok autostradę A7, a także obszar powietrzny nad zagrożonym terenem.
Dopiero późnym wieczorem udało się rozbroić bombę. W tym celu zbudowano specjalny pojemnik, do którego wlano 21 tys. litrów wody – w razie eksplozji miała zmniejszyć skutki zniszczeń. Postępowano wyjątkowo ostrożnie, bowiem wszyscy mieli w pamięci podobne znalezisko w Monachium sprzed czterech lat, gdzie nie wszystko do końca przebiegało zgodnie z planem. Wtedy w ziemi także natrafiono na 250 kilogramową bombę lotniczą, której nie udało się jednak bezpiecznie wydobyć i przewieźć na poligon. Niemieccy saperzy byli zmuszeni na miejscu przeprowadzić kontrolowaną detonację. W jej wyniku doszło do seryjnych wybuchów, które spowodowały dość duże materialne zniszczenia, ale na szczęście nikt nie został ranny.
fot. Waldemar Maszewski/niezalezna.pl
Teraz w Hamburgu również było groźnie, co potwierdził rzecznik prasowy hamburskiej straży pożarnej, który dodał, że
fakt, iż do tej pory bomba, która była zardzewiała i leżała na niewielkiej głębokości nie wybuchła, po prostu zakrawa na cud, bowiem uzbrojony zapalnik był poważnie uszkodzony i mógł eksplodować w każdej chwili.
Z powodu ewakuacji i blokady mieszkańcy Hamburga zachodniego w tym dniu nie mogli normalną droga wrócić do domów po pracy. W efekcie
doszło do paraliżu komunikacyjnego w mieście, który trwał kilkadziesiąt godzin.
Źródło: niezalezna.pl
Chcesz skomentować tekst? Udostępnij treść i skomentuj w mediach społecznościowych.
Waldemar Maszewski