Sprawdź gdzie kupisz Gazetę Polską oraz Gazetę Polską Codziennie Lista miejsc »

Witold Waszczykowski o korzeniach terroryzmu. Rozmowa z byłym wiceszefem MSZ

- Dżihad może być interpretowany jako osobiste wyzwanie do podjęcia w życiu, np. dżihadem może być skończenie szkoły i zdobycie zawodu, założenie rodziny czy zbudowanie domu.

Hasimsyah (freeimages.com)
Hasimsyah (freeimages.com)
- Dżihad może być interpretowany jako osobiste wyzwanie do podjęcia w życiu, np. dżihadem może być skończenie szkoły i zdobycie zawodu, założenie rodziny czy zbudowanie domu. I tak przyjmuje większość muzułmanów. Ale dżihadem może też być w innej interpretacji wojna z niewiernymi - mówi Witold Waszczykowski, były wiceminister spraw zagranicznych i ambasador w Iranie, w rozmowie z Arturem Dmochowskim.

Problemy, które napotyka młodzież w Hiszpanii, w Grecji czy w innych krajach zachodnich, są w tej chwili poważne, tymczasem ta młodzież jednak – w przeciwieństwie do młodych muzułmanów – nie daje się ponieść terroryzmowi poza pojedynczymi wypadkami...
Istnieje tu zasadnicza różnica polegająca na tym, że chrześcijaństwo w przeciwieństwie do islamu jest religią, która jest interpretowana przez hierarchię. Posiada przy tym sprecyzowane dogmaty, czyli nie można jej dowolnie interpretować.

Ponadto w chrześcijaństwie głównym przesłaniem są jednak przebaczenie i miłość obejmująca wszystkich, nawet nieprzyjaciół. Koran wspomina wprawdzie o miłosierdziu, ale odnosi je właściwie do muzułmanów. Przekaz muzułmański jest raczej taki, że niewiernych należy zmuszać do nawrócenia. Najwyżej, jeśli będą płacili specjalne podatki i się ukorzą, to wtedy można ich zaledwie tolerować.
Tylko ta tolerancja jest inaczej rozumiana. Tolerancja dla nas oznacza akceptowanie innych poglądów i życie obok siebie. Tolerancja dla muzułmanów jest natomiast czymś innym – podporządkowaniem. Ja będę cię tolerował, jeżeli ty się podporządkujesz, uznasz moją wyższość i będziesz płacił podatki – wtedy krzywda ci się nie stanie. Nie możesz nawracać, nie możesz prowadzić działalności misyjnej, bo odejście od islamu byłoby karalną apostazją. Przypominanie tego jest może niepoprawne politycznie, ale taka jest rzeczywistość.
Chrześcijaństwa nie można tak prymitywnie wyinterpretować właśnie ze względu na istnienie hierarchii. W islamie szyickim, który jednak jest mniejszościowy, gdyż wyznaje go tylko kilkanaście procent muzułmanów, także występuje hierarchia mułłów. Mamy w nim do czynienia również z liderem duchowym, więc występuje tam próba stworzenia jakiegoś kanonu religijnego podobnego do chrześcijaństwa.
W islamie sunnickim zaś, który jest bardziej agresywny, a wyznaje go niemal 90 proc. muzułmanów, tego nie ma. Każdy może się ogłosić imamem, założyć szkołę koraniczną i interpretować Koran po swojemu. W rezultacie dżihad może być interpretowany jako osobiste wyzwanie do podjęcia w życiu, np. dżihadem może być skończenie szkoły i zdobycie zawodu, założenie rodziny czy zbudowanie domu. I tak przyjmuje większość muzułmanów. Ale dżihadem może też być w innej interpretacji wojna z niewiernymi.

Czy dżihad nie jest z definicji właśnie świętą wojną z niewiernymi?
Nie. To właśnie podlega interpretacji. Koran powstał przecież w połowie VII w. w prymitywnym społeczeństwie pustynno-pasterskim. Ile tam istniało zawodów? Kupiec, pasterz, wojownik, jakiś rzemieślnik i prymitywny rolnik. I nic więcej. Koran więc opisuje tę sytuację. Był on tylko nieznacznie zmodyfikowany w X w. Przez ponad tysiąclecie stał się archaiczny. Napisany jest arabskim językiem, który się jedynie recytuje bez zrozumienia – w wielu krajach pozaarabskich wyznawcy nawet nie wiedzą, co recytują, wiedzą tylko ogólnie, co zawiera dana sura. Potrzebują zatem interpretacji, aby przyłożyć te zasady do dzisiejszych skomplikowanych sytuacji życiowych. Nie było przecież wtedy np. banków, nie było całego systemu społecznego, finansowego i gospodarczego, w którym dzisiaj żyjemy. Prawo było zupełnie inne, prostsze, nie obejmowało wielu przypadków, nie mówiąc już o technologii. Teraz człowiekowi, który czuje się w tym wszystkim zagubiony, ktoś musi to wytłumaczyć. I okazuje się, że ta ambiwalencja zapisu koranicznego prowadzi do bardzo różnych interpretacji: można interpretować go w sposób pokojowy lub wręcz przeciwnie. Można przecież łatwo wskazać państwa muzułmańskie, w których dzięki interpretacji Koranu zaadaptowano go do współczesnych czasów w sposób pozytywny (jak np. w Turcji, Malezji, Indonezji, Tunezji lub Egipcie).

Jest faktem, że przytłaczająca większość, ponad 90 proc. muzułmanów, nie prowadzi świętej wojny...
Chcą żyć, pracować, dorabiać się. Mało tego, olbrzymia część muzułmanów jest po prostu niewierząca, choć się do tego nie przyznaje. To zresztą trudne, bo islam to coś więcej niż religia, to jest całościowe spojrzenie na życie indywidualne i zbiorowe. Nie ma w nim koncepcji ateizmu, nie ma rozdziału sacrum od profanum.
Kolejny problem, który się z tym wiąże – co ciekawe, czyniąc terroryzm atrakcyjnym nie tylko dla muzułmanów – to świadomość możliwości przełamania prawa. Innymi słowy: przemoc kusi. Ciągną zatem watahy młodych mężczyzn i kobiet nawet z cywilizowanych krajów do Państwa Islamskiego, bo wydaje im się, że to jest jakaś rewolucja, ktoś coś próbuje zmienić, a to może nadać sens mojemu życiu, nawet jeśli nie będę wierzył w islam lub nie będę chciał mieć rodziny muzułmańskiej. Dostrzegają tam jakąś akcję, której brak na tym gnuśnym Zachodzie.
Wreszcie trzeba powiedzieć o kolejnym źródle zagrożenia terroryzmem: wykorzystywaniu religii przez liderów politycznych, którzy nie mogąc dać sobie rady z rozwojem społeczno-gospodarczym, wykorzystują klasyczny chwyt polityczny – szukanie wymówki lub kozła ofiarnego. „Nie udaje nam się rozwój gospodarczy naszego państwa – mówią tacy politycy – bo nas westernizują, bo wciskają nam zachodnie standardy, zachodnie rozwiązania społeczno-kulturowe, które nie pasują do naszych tradycji i zwyczajów”.
A łatwo to uzasadnić, bo przecież tradycyjny islam nie przewiduje bankowości, oprocentowania kredytów, które prowadzi do stworzenia banków i do zysku. Jest wiele takich problemów. Pytanie, jak z tego wyjść.
 

Fragment książki pt. „Czas strachu”, która ukaże się nakładem Wydawnictwa SiM

 



Źródło: Gazeta Polska Codziennie

Artur Dmochowski