Piąta rocznica tragedii smoleńskiej będzie obchodzona bez pomnika upamiętniającego jej ofiary ani w miejscu tego wydarzenia, ani w Warszawie. Dziś minister kultury w wywiadzie radiowym poinformowała, że "nie ma żadnych szans" nawet na ropoczęcie budowy pomnika w Smoleńsku ze względu na opór strony rosyjskiej, a losy warszawskiego monumentu są równie beznadziejne.
Oznacza to jedno: kompromitację władz państwa polskiego.
Bo uczczenie pamięci ofiar smoleńskich to nie jest prywatna sprawa osieroconych rodzin - to jest zadanie publiczne! I publiczny wstyd.
Śp. Lech Kaczyński doczekał się ulic i pamiątkowych tablic honorowych w stolicach większości państw regionu Europy Wschodniej - od Mołdawii po Gruzję. Nie ma ich tylko w stolicy swojego własnego kraju, w mieście, którego na dodatek był Prezydentem. To nie rodziny smoleńskie prosiły tamte władze, by ustanowiły godne miejsca pamięci Prezydenta Kaczyńskiego i pozostałych ofiar. Podjęli oni te decyzje sami, bo tak im nakazywał odruch serca, pamięć historyczna, obowiązek budowy tożsamości i dumy narodowej, dla których śp. Lech Kaczyński był ważną postacią. Oni potrafili, władze Polski - nie.
Dlatego oburza mnie ton i sposób w jaki Bronisław Komorowski próbuje "rozegrać" kwestię pomnika smoleńskiego w czasie kampanii wyborczej. I zgadzam się z tymi, którzy uważają, że trzeba zachować do tych działań duży dystans. Najbardziej szkodliwe w działaniach obozu prezydenckiego jest bowiem tworzenie wrażenia, że godne upamiętnienie wybitnych Polaków, którzy zginęli w służbie Ojczyzny, to prywatna sprawa rodzin ofiar.
Scenariusz, w którym to rodziny suplikują do prezydenta Komorowskiego, "w swojej sprawie", a on na list odpowiada i pochyla się nad ich wnioskiem, jest całkowitym pomieszaniem porządków w państwie.
Jeżeli obecny prezydent nie rozumie, że uczczenie pamięci ofiar tragedii smoleńskiej nie jest sprawą prywatną tylko, jak powiedziałem, zadaniem własnym władz państwa - a szczególnie Prezydenta RP - wynikającym z ich konstytucyjnych obowiązków (choćby art.126 mówiący o tym, że Prezydent RP jest "gwarantem ciągłości władzy państwowej") to potwierdza, że bez zmiany osoby sprawującej ten urząd nie ma szans na odbudowę Rzeczypospolitej.
Ta władza nie jest w stanie godnie uczcić i oddać należyty honor ofiarom smoleńskim. Zbyt długo, konsekwentnie i z zapałem próbowała z pamięcią o nich walczyć.
Źródło: niezalezna.pl
Krzysztof Szczerski